Generał Jaruzelski zaczął swe wyjaśnienia od cytatów autorstwa Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Przypominał, że prezes PiS nazwał go zdrajcą, domagając się dla generała "najwyższej kary". Powiedział też, że Lech Kaczyński przyznał, że cieszy się, iż dożył postawienia zarzutów autorom stanu wojennego.

Reklama

"Też się cieszę razem z panem prezydentem, bo ufam, że sprawę obiektywnie rozpatrzy niezawisły sąd" - stwierdził generał Wojciech Jaruzelski. Podkreślił też, że stan wojenny był mniejszym złem. "Uratował Polskę przed wielowymiarową katastrofą" - tłumaczył przed sądem. "Działałem w stanie wyższej konieczności" - usprawiedliwiał się generał.

Komentując słowa prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej, który stwierdził, że zarzuty stawiane autorom stanu wojennego przedawnią się w 2020 roku, Jaruzelski odparł: "Nie wiem, kto z nas doczeka końca tego procesu". Dodał, że "optymistyczną perspektywę", którą rysuje prokurator, on sam odbiera żartobliwie.

Po prawie czterech godzinach składania wyjaśnień, przeplatanych krótkimi zarządzanymi przez sąd przerwami, rozprawę odroczono. Jaruzelski dokończy swoją wypowiedż w poniedziałek - 6 października.

Kiszczak nie przekonał sędziów

Przed tygodniem nie udało się rozpocząć procesu - Sąd Okręgowy w Warszawie musiał odroczyć rozprawę z powodu nieobecności chorej adwokatki jednego z oskarżonych.

>>>Zobacz reakcje świadków na odroczenie poprzedniej rozprawy

Reklama

Proces siedmiu osób: autorów stanu wojennego, w tym Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani, ruszył 12 września. Nie przeszkodziła temu nieobecność Kiszczaka, którą sąd uznał wówczas za nieusprawiedliwioną. Podobnie sąd zdecydował dzisiaj. Więcej - uznał, że istnieje prawdopodobieństwo, iż Kiszczak, który osobiście został poinformowany o terminach rozpraw z dużym wyprzedzeniem, celowo nie stawia się na wezwania sądu.

Dzisiaj wyjaśnienia składa generał Wojciech Jaruzelski. Prawdopodobnie potrwa to kilka godzin - generał przygotował dwustustronicowy dokument.

>>>Przeczytaj, co sądzi o Jaruzelskim były rzecznik Watykanu

Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie dekretów o stanie wojennym wbrew ówczesnej konstytucji.

Bali się Sowietów czy sami zdecydowali?

W 2006 roku, gdy IPN stawiał Jaruzelskiemu zarzuty, ten odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Zapewniał wiele razy, że zależy mu na szybkim procesie. Od dawna powtarza, że stan wojenny był "ocaleniem kraju przed katastrofą".

W kwietniu 2007 roku pion śledczy IPN w Katowicach oskarżył dziewięć osób - członków władz PRL, członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL. Główni oskarżeni to Jaruzelski, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR.

Wszyscy oskarżeni odrzucają zarzuty. Twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tak zwanej wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji.

"W grudniu 1981 roku nie było groźby takiej interwencji, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL" - tłumaczył prokurator IPN Piotr Piątek przed sądem.