Autorzy listu zestawili fragmenty życiorysu generała z życiorysami polityków PiS i PO: Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska i Sebastiana Karpiniuka. Cała trójka znalazła się na celowniku SLD za próbę odebrania autorowi stanu wojennego emerytury.

Reklama

"Donald Tusk w wieku 21 lat kopał z kumplami piłkę. Porucznik Wojciech Jaruzelski w wieku 21 lat kopał okop, gdy po morderczej przeprawie przez Odrę hitlerowska artyleria przygwoździła jego pluton na drugim brzegu rzeki" - napisali. Z kolei Jarosław Kaczyński może dowiedzieć się z listu, że w wieku, gdy "oblewał dyplom magistra prawa", dwudziestodwuletni porucznik Jaruzelski "wysyłał swojego najlepszego przyjaciela na rozpoznanie pozycji wroga".

Autorzy chętnie piszą, że Wojciech Jaruzelski walczył w z Niemcami, ale zapomnieli o jego udziale w zwalczaniu antykomunistycznego podziemia. Ani słowa nie ma też o tym, że Jaruzelski jest zarejestrowany jako "Wolski" agent Informacji Wojskowej, podległej sowieckiemu wywiadowi.

"Pokazujemy fakty, których nikt nie pokazuje i chcemy dać odpór fałszywym oskarżeniom" - broni pisma szef SLD Grzegorz Napieralski. Tyle że list nie stara się dać odporu prawdziwym skazom na życiorysie idola lewicy. Ani słowa w liście nie ma o karierze wojskowej i partyjnej autora stanu wojennego. Autorzy "zapomnieli", że Jaruzelski, jako wiceszef, a potem szef MON, był współopowiedzialny za antysemickie czystki w polskiej armii w 1968 roku. Nie napisali też, że gdy był ministrem obrony, Ludowe Wojsko Polskie razem z innymi armiami państw Układu Warszawskiego stłumiło "praską wiosnę".

Reklama

List przypomina, że w 1970 r. powstał Uniwersytet Gdański, na którym Donald Tusk ukończył historię, ale pomija fakt, że w tym samym roku czołgi rozjechały stoczniowców, a szefem MON był właśnie generał. Nie ma słowa o stanie wojennym.

"On jest ikoną PRL, a my PRL będziemy bronić" - mówi Sławomir Kopyciński, sygnatariusz listu. Krytykowany w liście Sebastian Karpiniuk odcina się: "Nigdy mi do głowy nie przyszło, że przedstawiciele młodej lewicy dokonają takiego aktu ekshibicjonizmu politycznego, że określą się jako piewcy stanu wojennego wprost w otwartym liście i to jeszcze karygodnie za pieniądze podatników."