Za pobyt w PRL-owskim więzieniu Dębski mógł zażądać do 25 tysięcy złotych. Takie są bowiem ograniczenia prawne. I tyle zażądał. Ale sąd uznał, że choć wicemarszałek długo siedział w więzieniu, to jednak nie doznał tam żadnej krzywdy fizycznej. Dlatego przyznał mu 20 tysięcy złotych odszkodowania. Dębski z wyrokiem sądu się zgodził i nie zamierza apelować.

Reklama

Bogusław Dębski spędził za kratkami dziewięć miesięcy. W 1982 roku został skazany na dwa lata za zorganizowanie strajku w Biazecie w Białymstoku. Protest prowadzony przez działacza podziemnej "Solidarności" był wyrazem sprzeciwu wobec wprowadzenia stanu wojennego. Potem wyrok z dwóch lat skrócono do dziewięciu miesięcy.

Dębski nie zamierza uzyskanych wyrokiem sądu pieniędzy zachować dla siebie. Chce w jednym z białostockich kościołów ufundować tablicę. Będzie ona upamiętniać ofiary PRL-owskich represji.

Wicemarszałek zwrócił się o odszkodowanie na mocy przepisów, które weszły w życie w listopadzie 2007 roku. Zakładają one, że osoby więzione w czasie stanu wojennego mogą otrzymać 25 tysięcy za poniesione winy. Przepisy objęły także osoby bez prawomocnego wyroku skazującego, a więc także internowanych.

Pierwszy, precendensowy wyrok w takiej sprawie zapadł w styczniu tego roku. Antoni Lenkiewicz dostał od sądu 23 tysiące złotych za rok internowania. Wszyscy poszkodowani lub ich rodziny mogą wnosić do sądu roszczenia tylko przez rok od czasu wejścia ustawy, czyli do listopada tego roku.