Kiszczak ma się tak dobrze, jak za dawnych czasów, gdy był jednym z najważniejszych komunistycznych bonzów. Rok temu "Fakt" przyjrzał się uważniej majątkowi generała.

Miesiąc w miesiąc z naszych podatków były szef MSW dostaje blisko 5 tys. zł emerytury - obliczyła gazeta. Kilka lat temu generał wystąpił do sądu pracy o dodatek emerytalny za pracę w specsłużbach. I go dostał.

Reklama

Kiszczak mieszka z żoną w wartej ponad 4 miliony willi na warszawskim Mokotowie. Dom otacza ładny ogród.

Na procesy, w których oskarżany jest o komunistyczne zbrodnie, Kiszczak nie zawsze przychodził. Migał się, przesyłał zwolnienia. Stan zdrowia nie przeszkadzał mu jednak w spędzaniu wakacji w egipskich kurortach.

Do tego dawny szef bezpieki twierdzi, że przez "małpią złośliwość" urzędników nie może żyć tak, jak przystało byłemu wicepremierowi. "Nadszarpnięte nerwy" leczy więc, jeżdżąc na ryby do swojej luksusowej daczy na Mazurach.

Kiszczak nie ma też problemów ze służbą zdrowia. Ślęczenie godzinami w kolejkach do lekarzy i wyczekiwanie miesiącami na badania - to nie dla Kiszczaka. Jako były szef MSW ma przecież łatwy dostęp do resortowych lecznic - podsumował "Fakt".