15 kwietnia Sejm wybrał posła PiS, prawnika Bartłomieja Wróblewskiego na stanowisko RPO. W głosowaniu przepadły kandydatury prawnika Sławomira Patyry i działacza społecznego Piotra Ikonowicza. By Wróblewski mógł objąć urząd rzecznika, jego kandydaturę musi zaakceptować Senat.
Skierowałem we wtorek pisma, w których zwracam się o spotkanie do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz do senackich klubów; na razie wiem tylko, że dotarły one do adresatów - powiedział Wróblewski.
Zaznaczył, że w ciągu najbliższych tygodni będzie się starał w pierwszej kolejności przeprowadzić te spotkania, a później porozmawiać z poszczególnymi senatorami. Zastrzegł jednak, że przy 100 senatorach "nie da się tego przeprowadzić w sposób uporządkowany" i może się zdarzyć, że najpierw będzie rozmawiał z którymś z senatorów.
"Wizja wewnętrznie spluralizowanej instytucji RPO"
Pytany o to, jak chciałby przekonać do siebie jako RPO marszałka Senatu, który prezentuje tu sceptyczne podejście, Wróblewski podkreślał, że będzie chciał przedstawić wizję "wewnętrznie spluralizowanej" instytucji RPO, która nie staje po żadnej ze stron politycznego sporu, ale buduje pomiędzy nimi mosty, skupionej na obywatelach, którym chciałby pomagać.
Zaznaczał, że w rozmowie z Grodzkim i senatorami będzie akcentował to, że jego zdaniem pat wokół RPO nie służy tej instytucji i prowadzi do osłabienia jej działania.
Wróblewski wskazał, że jako RPO chciałby działać w czterech obszarach: ochrony praw osób wykluczonych i najsłabszych, ochrony praw rolników i mieszkańców wsi, ochrony klasycznych praw - do życia, wolności religijnej oraz ochrony wolności liberalnych - słowa, zrzeszania się, prowadzenia badań naukowych, czy swobody prowadzenia działalności gospodarczej.
Wskazywał, że poprzez te cztery obszary chciałby odwołać się do różnych poglądów i wrażliwości: lewicowej, ludowej, liberalnej i konserwatywnej.
Podkreślał, że chciałby, aby biuro PRO było bardziej zdecentralizowane i dostępne dla mieszkańców małych miejscowości. Obecnie istnieją trzy ośrodki zamiejscowe biura RPO. Chciałbym, aby powstały trzy nowe - być może z siedzibami w Olsztynie, Lublinie, Poznaniu czy Ziemi Lubuskiej - wskazał. Zapewniał, że chciałby, żeby RPO był znacznie bardziej dostępny dla Polaków mieszkających poza Warszawą.
Zastępcami "osoby o odmiennych poglądach"?
Wróblewski potwierdził też wcześniejsze zapowiedzi, że na swoich zastępców chciałby wyznaczyć osoby o odmiennych poglądach - jeden z zastępców miałby skupiać się na problemach polskiej wsi i rolników, a drugi był "osobą o wrażliwości społecznej". Podkreślał, że myślał o osobie o poglądach lewicowo-liberalnych, którym mógłby być np. Piotr Ikonowicz, ale - jak zaznaczył - nie prowadził żadnych rozmów w tym kierunku ani nie przedstawił takiej propozycji.
Chciałbym i daję do tego pole, aby ze strona senackiej wyszły kandydatury na zastępców. Do ich składania zachęcam. Byłoby nieelegancko i niewłaściwie, gdybym od razu sam w ich zastępstwie takie kandydatury wskazywał - powiedział.
Proszony o komentarz do pojawiających się w mediach, m.in. w "Rzeczpospolitej" informacji, że senatorowie są "kuszeni" przez polityków Zjednoczonej Prawicy i namawiani, by głosowali na Wróblewskiego stwierdził, że są one zbyt "niekonkretne”, by mógł się do nich odnieść.
Podkreślił, że z jednej strony on sam prowadził i zamierza prowadzić rozmowy w swojej sprawie ze wszystkimi środowiskami oraz każdym z senatorów z osoba, a z drugiej wie, że jest po stronie Zjednoczonej Prawicy wiele osób, które bez jego wiedzy, a czasami za jego wiedzą, takie rozmowy prowadzą. Są wreszcie liczni "ambasadorowie" jego kandydatury, których nikt o to nie prosił. Działają, bo chcą przełamania politycznego klinczu, zależy im na instytucji Rzecznika, bądź są przekonani do wizji funkcjonowania RPO, które przedstawił.
Wróblewski zastrzegł, że nie zna szczegółów większości tych rozmów - ani co do ich uczestników, ani ich treści. Podkreślił, że miarodajne są jego publiczne wypowiedzi w tej sprawie.