Hakiel jest członkiem ekipy, która rok temu przyszła do Straży Granicznej po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach. Został szefem prestiżowego Zarządu Spraw Wewnętrznych (ZSW). Spływają do niego informacje o korupcyjnych podejrzeniach wobec funkcjonariuszy SG. "Podpisem uruchomia całą machinę, czyli zakłada podsłuchy, podejmuje obserwację lub też... kieruje informację do archiwum" - tłumaczy oficer SG.

Reklama

Ta władza została powierzona funkcjonariuszowi, którego uczciwość w przeszłości kwestionowali przełożeni. Chodzi o epizody z jego kariery w policji, w której pełnił wysokie stanowiska - m.in. naczelnika CBŚ w Rzeszowie i Krakowie.

Właśnie okres służby w krakowskim CBŚ rzuca najbardziej niekorzystne światło na osobę Mirosława Hakiela. Latem 2006 r. w jednej z krakowskich restauracji 48-letni Adam B. zastrzelił swoją byłą konkubinę i jej ojca, a kolejną osobę ciężko ranił. Broń posiadał legalnie. "Pozwolenie zawdzięczał wstawiennictwu CBŚ, m.in. Hakielowi. Opiniując wniosek, zataili fakt, że jest bandytą i jednocześnie ich tajnym współpracownikiem" - tłumaczy oficer KGP.

Skandal kosztował utratę stanowisk przez pięciu policjantów, w tym samego Hakiela. DZIENNIK ustalił treść tajnego raportu stworzonego wtedy przez jego przełożonych. Ujawnili oni, że bez konkursu zatrudnił jako osobistą sekretarkę młodą kobietę, która miała związek z krakowskim światem przestępczym, m.in. z samym mordercą Adamem B.

"Podejrzewaliśmy, że trafiła do nas, by wynosić informacje. Wbrew procedurom miała dostęp do najpilniej strzeżonych tajemnic, włącznie z planami tajnych operacji" - mówi oficer CBŚ.

Kontrolerzy stwierdzili również, że Mirosław Hakiel ponosił winę za bałagan panujący w jednostce. Ważne informacje o działaniach przestępców lądowały na dnie szaf, a sprawom nie nadawano biegu.

W niesławie zakończyła się też jego praca w częstochowskiej komendzie na początku lat 90. Wtedy podczas kontroli pokoju, który zajmował razem z policyjnym partnerem, znaleziono informacje o różnych nieściganych przestępstwach. "Partner, jako bardziej doświadczony funkcjonariusz, został wydalony z policji. Niedawno popełnił samobójstwo, gdy wyszły na jaw jego związki z mafią paliwową. Hakiel zapłacił wtedy przenosinami do innej jednostki" - wyjaśnia rozmówca DZIENNIKA.

Reklama

Zdaniem szefa sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego (PO) ze względu na swoją przeszłość nie powinien on zajmować tak eksponowanego stanowiska. "Szefowie takich komórek jak zarząd spraw wewnętrznych powinni być krystalicznie czyści" - mówi Biernacki.

Mirosław Hakiel nie ma sobie nic do zarzucenia. Za pośrednictwem biura prasowego SG przekazał nam, że jego służba w policji przebiegała wzorowo.