Dowodem ma być m.in. to, że prezydent Saakaszwili zachował spokój, gdy padły strzały. Dokument z taką tezę szef agencji Krzysztof Bondaryk przedstawił w gorącym momencie najważniejszych osobom w państwie. Wnioski agencji powstałe przy współpracy z innymi służbami rychło przestały być aktualne. Osetyjczycy sami przyznali się do użycia broni w niedzielę. Od raportu dystansował się Donald Tusk, minister Jacek Cichocki, odpowiedzialny za służby, w swojej analizie pominął wywody Krzysztofa Bondaryka.

Reklama

Michał Majewski, Paweł Reszka

>>>Skany dokumentów i najważniejsze fragmenty

p

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego Centrum Antyterrorystyczne
Warszawa, 24 listopada 2008

Raport sytuacyjny dotyczący incydentu związanego z oddaniem strzałów w pobliżu kolumny prezydentów RP i Gruzji w miejscowości Achałgori przy granicy z Osetią Południową 23 listopada 2008 r.

Nr 1/08

1. Informacja o zagrożeniu

23 listopada br. około godziny 15.00 czasu polskiego kolumna specjalna Prezydentów RP oraz Gruzji zmierzająca w kierunku granicy z Osetią Południową zatrzymała się w miejscowości Achałgori, gdzie najprawdopodobniej znajdował się posterunek wojskowy armii rosyjskiej. Podczas postoju, kiedy obaj Prezydenci przebywali na drodze, w pobliżu oddano krótką serię z broni maszynowej nieustalonego typu, na którą funkcjonariusze ochrony gruzińskiej nie zareagowali, nie okazał też zaniepokojenia Micheil Saakaszkwili.

W samochodach nie stwierdzono żadnych śladów i przestrzelin, które potwierdzałyby użycie ostrej amunicji wobec nich. Prezydenci odjechali z miejsca zdarzenia samochodem rezerwowym i udali się do obozu uchodźców, co było dodatkowym punktem programu, który nie został skonsultowany z BOR.

Reklama

2. Weryfikacja przez służby uczestniczące w ochronie antyterrorystycznej RP

Informacje na temat tego zdarzenia przekazały:

Biuro Ochrony Rządu
Wizyta Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Gruzji została zorganizowana doraźnie. Ostateczna decyzja zapadła w trakcie jego pobytu na Ukrainie, a BOR poinformowano 21 listopada br. To spowodowało, iż niemożliwe były szersze przygotowania, które zawsze realizowane są w związku z wizytami zagranicznymi głowy państwa w rejonach wysokiego ryzyka. Dokonano jedynie korespondencyjnie doraźnych ustaleń ze stroną gruzińską, a Prezydentowi RP towarzyszyła standardowa grupa ochronna oficerów BOR. Pobyt w Gruzji miał być ograniczony do terenu Tbilisi. Po wylądowaniu okazało się, iż pojawił się dodatkowy punkt w programie - wizyta w ośrodku dla uchodźców niedaleko linii rozgraniczenia w rejonie miejscowości Achałgori. Decyzja ta nie była skonsultowana z BOR. Sformowana została kolumna ochronna, w której w samochodzie pancernym Prezydenci Polski i Gruzji ruszyli do punktu docelowego. W składzie kolumny znajdowała się liczna ochrona gruzińska uzbrojona w broń maszynową.

Z informacji przekazanych przez stronę gruzińską wynikało, iż rejon wizyty znajduje się pod kontrolą Gruzji. Tymczasem zgodnie z mapą zamieszczoną na stronie internetowej gruzińskiego MSZ miejscowość Achałgori i jej okolice leżą w granicach Osetii Południowej, która wprawdzie jest traktowana przez Tbilisi jako terytorium Gruzji, niemniej jednak po wydarzeniach z sierpnia br. status tego terenu uległ zasadniczej zmianie. Okazało się, iż na trasie przejazdu kolumny z Prezydentami rozmieszczone są posterunki wojsk rosyjskich bądź osetyjskich, o czym Gruzini wcześniej nie poinformowali. Funkcjonariusze BOR nie mieli stałego kontaktu z ochroną gruzińską, a ta ostatnia nie posiadała środków łączności. W drodze do obozu dla uchodźców, ze względu na blokujące trasę przejazdu przemarsze zwierząt hodowlanych, kolumna specjalna zatrzymała się kilkakrotnie. W czasie przejazdu samochód wiozący przedstawicieli prasy, łamiąc podstawowe zasady przeprowadzania działań ochronnych, wyprzedził kolumnę specjalną i udał się na jej początek. Przy trzecim zatrzymaniu kolumny, spowodowanym przez przemarsz zwierząt, w pobliżu punktu kontrolnego Prezydent Gruzji poprosił Prezydenta Polski o opuszczenie samochodu - kilkadziesiąt metrów od miejsca zatrzymania miał się znajdować obiekt, który Prezydent M. Saakaszwili chciał pokazać Prezydentowi RP. W momencie przemarszu Prezydentów rozległa się krótka seria z broni maszynowej, na którą funkcjonariusze ochrony gruzińskiej nie zareagowali. Nie podjęto walki, a Prezydent Gruzji nie wyraził zaniepokojenia całą sytuacją. Nie znaleziono żadnych śladów i przestrzelin w samochodach, które mogłyby potwierdzić użycie broni z amunicją ostrą. Prezydenci zostali ewakuowani z miejsca zdarzenia samochodem rezerwowym, ponieważ nie można było wycofać samochodu głównego z bardzo wąskiej drogi. Udali się następnie do obozu dla uchodźców, o czym nie poinformowano funkcjonariuszy BOR, którzy spodziewali się, że w zaistniałej sytuacji pojadą raczej do pałacu prezydenckiego. W godzinach wieczornych samolot specjalny z Prezydentem Polski na pokładzie opuścił Gruzję i powrócił do Polski.

Podjęte działania:
BOR zrealizował zadanie z zakresu ochrony bezpośredniej Prezydenta RP, zabezpieczając osobę chronioną w czasie zdarzenia, a następnie podjął ze stroną gruzińską działania ewakuacyjne z miejsca zagrożenia. W trybie natychmiastowym zebrał się zespół pod kierownictwem Zastępcy Szefa BOR, który przeanalizował sytuację, rozważając możliwości ewentualnego przerzutu dodatkowych sił i środków do Gruzji, jeżeli zaszłaby taka konieczność i możliwość. Obecnie gromadzone są i weryfikowane informacje w celu wyjaśnienia zdarzenia i wyciągnięcia wniosków do realizacji działań ochronnych w przyszłości.

Należy nanieść, iż możliwości działania BOR w takich sytuacjach są uzależnione od przedsięwzięć kraju przyjmującego, zawsze biorącego na siebie odpowiedzialność za ochronę gości zgodnie z prawem międzynarodowym.

Agencja Wywiadu
W ocenie mediów rosyjskich incydent z udziałem prezydentów RP i Gruzji w okolicy Achałgori nosi znamiona prowokacji ze strony Tbilisi. Komentatorzy zwracają uwagę zwłaszcza na fakt, że kolumna z L. Kaczyńskim i M. Saakaszwilim dwukrotnie próbowała przekroczyć posterunek wojsk FR. Podkreślają ponadto zaskakujący spokój zachowany bezpośrednio po zdarzeniu przez obydwu prezydentów. Na wyraźnie prowokacyjny charakter incydentu wskazuje również niekonsultowany ze stroną polską sam wyjazd na terytoria regionu uznawanego za jeden najbardziej niebezpiecznych na pograniczu gruzińsko-osetyjskim.

Strona rosyjska uważa ponadto, że termin zorganizowania incydentu został przez Gruzinów nieprzypadkowo skorelowany z obchodami piątej rocznicy "rewolucji róż".

M. Saakaszwili chciał w ten sposób odwrócić uwagę społeczności międzynarodowej od narastających problemów wewnętrznych, z jakimi ma do czynienia (m.in. trwającej w tym samym czasie demonstracji opozycyjnej w obronie telewizji Imedio oraz inauguracji działalności nowej partii politycznej, założonej przez byłą szefową Rady Najwyższej - Nino Burdżanadze). Ponadto według rosyjskich mediów prowokacja miała jednocześnie - w założeniu Tbilisi - pokazać, jakoby plan pokojowy wynegocjowany przez prezydentów Nicolasa Sarkozy’ego i Dmitrija Miedwiewa nie był respektowany przez Moskwę. Rosyjscy komentatorzy bagatelizują przy tym fakt, że według porozumienia unijno-rosyjskiego wojsko FR nie powinno się znajdować w okolicach Achałgori.

Rosyjskie środki masowego przekazu wykluczają jednoczenie dokonanie ostrzału przez siły zbrojne FR. Ich zdanie w incydent zaangażowani mogli być jedynie żołnierze osetyjscy, aczkolwiek oddali oni strzały o charakterze ostrzegawczym. W żadnym wypadku nie można natomiast spekulować o próbie zamachu na prezydenta RP i/lub Gruzji. Komentatorzy podkreślają, że Moskwa nie jest zainteresowana eskalowaniem konfliktu rosyjsko-gruzińskiego przede wszystkim z uwagi na fakt, że dalszym pogorszeniem jej wizerunku na arenie międzynarodowej.


Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Media kaukaskie pokrótce wspominają o incydencie z udziałem prezydentów RP i Gruzji. Ich relacje nie odbiegają w znaczy sposób od doniesień prasy polskiej i zachodniej: opisywane jest całe wydarzenie, do którego doszło na granicy gruzińsko-osetyjskiej, a także przekazywana jest informacja w celu wizyty Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Cytowane są również słowa głów państwa polskiego na temat Rosji: "Okupanci XXI wieku, którzy nie mają prawnych, moralnych i żadnych innych podstaw, by się tu znajdować, uciskają ludność cywilną i rozlokowali się w samym sercu Gruzji". Przytaczane są ponadto wypowiedzi prezydenta M. Saakaszwilego oraz ministra Michała Kamińskiego, brak jest natomiast spekulacji (obecnych w ??? mediach polskich) na temat faktu przepuszczenia autobusu z dziennikarzami do przodu i możliwości przygotowania prowokacji przez stronę gruzińską. Radykalny portal Kavkaz center opublikował informacje pod tytułem "Osetyjczycy prawie zastrzelili prezydentów Gruzji i Polski".

Służba Wywiadu Wojskowego
Rząd Osetii Południowej - za pośrednictwem agencji RIA Nowostki - zaprzeczył 23 listopada br., jakoby władze republiki ponosiły odpowiedzialność za ostrzelanie kolumny samochodowej, w której jechali prezydenci polski i Gruzji. Według RIA Nowostki także w Ministerstwie Obrony Osetii Południowej zapewniano, że siły zbrojne republiki nie otwierały ognia w stronę gruzińskiej granicy. Szef KGB Osetii Południowej Boris Attojew stwierdził, iż ok. godziny 17.40 czasu lokalnego kolumna pojazdów, w której były samochody reprezentacyjne, próbowały naruszyć granice Osetii Południowej. Gdy funkcjonariusze straży granicznej zatrzymali kolumnę, dowiedzieli się, że jest to konwój prezydentów Gruzji i Polski. Po wyjaśnieniu osobom towarzyszącym prezydentom, że granica między Osetią Południową a Gruzją jest zamknięta, kolumna zawróciła w stronę Gruzji. B. Attojew nazwał ten incydent kolejną prowokacją.

Anonimowy przedstawiciel sztabu sił rosyjskich w Osetii Południowej, którego cytuje Radio Echo Moskwy, oświadczył 24 listopada br., że żołnierze nie mają nic wspólnego z ostrzelaniem kolumny samochodowej z prezydentem Gruzji i Polski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji podało, że rosyjskie SZ w Osetii Południowej nie ostrzeliwały w niedzielę gruzińskiego terytorium. Wiceminister spraw zagranicznych FR Grigorij Karasin powiedział, że Tbilisi po raz kolejny przedstawia swoje życzenia jako rzeczywistość.

24 listopada br. minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, odnosząc się do informacji o ostrzelaniu w niedzielę z terytorium Osetii Południowej kolumny samochodowej z prezydentem Polski i Gruzji, zasugerował, że celem tego działania mogło być zerwanie toczących się w Genewie przy udziale ONZ, OBWE i Unii Europejskiej rosyjsko-gruzińskich rozmów na temat Osetii Południowej i Abchazji. Szef dyplomacji Rosji podkreślił, iż w centrum uwagi tych rozmów znajduje się problem bezpieczeństwa, w które godzą właśnie takie prowokacje. S. Ławrow wskazał, że jeśli uczestnikom konferencji w Genewie zależy na stabilizacji sytuacji w sferze bezpieczeństwa na Kaukazie, to takich zdarzeń należy unikać.

Również Ministerstwo Obrony Rosji 23 listopada br. w godzinach wieczornych określiło doniesienia na ten temat jako prowokację. Jak podkreślano, rosyjscy żołnierze nie otwierali ognia z terytorium Osetii Południowej w kierunku Gruzji.

Prezydent Gruzji M. Saakaszwili po powrocie z miejsca zdarzenia powiedział na konferencji prasowej w Tbilisi, iż incydent przy granicy z Osetią Południową był "demonstracją faktu, że w Gruzji trwa agresywna działalność Rosji". Prezydent zarzucił w ten sposób władzom FR, że Moskwa nie przestrzega warunków porozumienia z UE. Biuro prasowe gruzińskiej głowy państwa wydało 24 listopada br. oświadczenie, w którym podkreślano, że strzelano z kontrolowanego przez Rosjan posterunku. W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Prezydenta Gruzji poinformowano, że ostrzał był prowadzony "w pobliżu oczyszczonej etnicznie gruzińskiej enklawy Achałgori, która pozostaje pod rosyjską okupacją wbrew sześciopunktowemu porozumieniu". W oświadczeniu napisano także, iż okręg Achałgori był gruzińską enklawą etniczną i przed sierpniowym konfliktem zawsze znajdował się pod pełną kontrolą gruzińską.

Francuskie przewodnictwo w UE nie skomentowało wydarzenia w Gruzji, tłumacząc to koniecznością zebrania dodatkowych informacji. Dodano, że sprawę bada już francuski ambasador w Gruzji. Komisja Europejska jest bardzo zaniepokojona doniesieniami z Gruzji dotyczącymi incydentu i oczekuje dodatkowych informacji w tej sprawie. Podobne stanowisko zajęło NATO.

Prokuratura
W związku z incydentem Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła czynności, sprawdzając w trybie art. 307 Kpk.

3. Podjęte działania

Bieżący monitoring sprawy i reagowanie na sytuację.

4. Uwagi dla RCB

Brak uwag

5. Wnioski

Na podstawie analizy zgromadzonych informacji zakładać można następujące hipotezy:

- z uwagi na miejsce wizyty (rejon niedawnego konfliktu zbrojnego, a co za tego wynika - możliwość posiadania broni przez obywateli) strzały mogły być przypadkowe i mogły nie wiązać się bezpośrednio z faktem pobytu w rejonie Prezydentów RP i Gruzji;

- sytuacja mogła być wykreowana przez gospodarzy wizyty - stronę gruzińską - w celu pokazania stronie polskiej oraz opinii międzynarodowej, że Rosja nie realizuje planu pokojowego;

- w sprawę mogła być zaangażowana strona trzecia (Rosja, Osetia Południowa lub Abchazja) zainteresowana destabilizacją sytuacji w rejonie.

Na obecnym etapie i na podstawie posiadanych informacji uznać można, iż najbardziej prawdopodobne jest, że sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską. Przemawiają za tym następujące fakty:

- trudna sytuacja Prezydenta Gruzji z umacniającą się opozycją wewnętrzną w kraju;

- propozycja ad hoc wyjazdu do ośrodka dla uchodźców, bez wcześniejszego przygotowania i uzgodnień;

- strzały oddane w czasie i miejscu trzeciego zatrzymania kolumny, gdzie Prezydent RP został poproszony o opuszczenie pojazdu przez Prezydenta Gruzji;

- zachowanie Prezydenta Gruzji i funkcjonariuszy ochrony gruzińskiej podczas incydentu;

- niezgodne z podstawowymi zasadami działań ochronnych wyprzedzenie kolumny specjalnej przez pojazd przewożący dziennikarzy;

- zademonstrowanie polskiemu Prezydentowi braku realizacji programu pokojowego przez stronę rosyjską.

szef ABW,
Krzysztof Bondaryk