"13 stycznia zdecydowaliśmy o wszczęciu śledztwa w związku z incydentem gruzińskim. Zgromadziliśmy już odpowiednią dokumentację, którą przekazały nam Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Biuro Ochrony Rządu" - powiedział serwisowi tvp.info Mateusz Martyniuk, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.
Dotąd nie przesłuchano żadnego z uczestników zdarzenia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że śledczy będą chcieli poznać relacje prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ministra Michała Kamińskiego, a także funkcjonariuszy BOR towarzyszących głowie państwa i innych osób uczestniczących w wyprawie do Achałgori, w tym dziennikarzy.
"Do tej pory żadne pismo z prokuratury w tej sprawie do nas nie trafiło" - powiedział DZIENNIKOWI Piotr Kownacki, szef prezydenckiej kancelarii. Dodał też, że prezydent złoży zeznania, jeżeli prokuratorzy o to wystąpią.
Do ostrzelania prezydenckiej kolumny doszło 23 listopada br. około godziny 15 czasu polskiego. Kolumna prezydentów RP oraz Gruzji pojechała do miejscowości Achałgori przy granicy z Osetią Południową. W czasie postoju, gdy prezydenci byli poza samochodami, nieznana osoba oddała serię z broni maszynowej. Nikomu nic się nie stało.
Prezydenci w pośpiechu odjechali z miejsca zdarzenia. Lech Kaczyński sugerował potem, że strzały oddali Rosjanie z pobliskiego posterunku. Następnego dnia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow uznał zdarzenie za prowokację gruzińską. Do takich samych wniosków doszli też eksperci Centrum Antyterrorystycznego ABW w tajnym raporcie dla najważniejszych osób w państwie. Dowodem prowokacji miał być spokój prezydenta Saakaszwiliego w czasie zdarzenia.