Artykuł pochodzi z wydania "Dziennika Gazety Prawnej" z dnia 11 kwietnia 2010 roku>>>

Kiedy Lech Kaczyński leciał w jakąś podróż, Maria szykowała go do wyjazdu. Dbała o każdy drobiazg. Raz, tuż przed startem samolotu, wbiegła na pokład, by dać mężowi wełnianą koszulę. Czasem wkładała mu do kieszeni słonia na szczęście.

Reklama

Tym razem szczęścia zabrakło. To była ich ostatnia wspólna podróż.

Lech Kaczyński budził różne, ale zawsze gorące emocje. Bo był też niezwykle wyrazistym politykiem z twardymi zasadami. Głęboko przeżywał narodowe tragedie. Jak w coś się angażował, to całym sercem. Wystarczy przypomnieć jego stosunek do Gruzji. I chyba to właśnie zaangażowanie powodowało, że czasem sprawiał wrażenie człowieka zaciętego.

Reklama

Byli małżeństwem od 32 lat. Choć każde z osobna realizowało się zawodowo, byli nierozłączni. Z wykształcenia Lech Kaczyński był prawnikiem. Maria – ekonomistką. Miała talent do języków obcych. Świetnie znała angielski i francuski, trochę słabiej hiszpański i rosyjski.

Kiedy w 2005 roku wprowadzili się do pałacu, pomagała mężowi odnaleźć się w wielkim budynku. Bo Lech Kaczyński pałacu nie lubił. Narzekał, że jest za dużym zestawem bezużytecznych komnat.

Maria dobrze czuła się w roli pierwszej damy. - Ja w ogóle lubię poznawać ludzi i nowe miejsca. Im więcej jeżdżę po świecie, tym bardziej stwierdzam, że wszędzie są te same problemy i że ludzie są bardzo do siebie podobni, choć różni, a świat jest piękny i wart poznawania – mówiła w grudniu 2008 roku w wywiadzie dla "Dziennika”. Dbała też, by mąż dobrze wyglądał. Razem jedli śniadania. Szykowała je Maria. To już był rytuał. Podobnie jak kawa z mlekiem.

Maryla wnosiła w moje życie ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Jako mężczyzna bardzo tego potrzebowałem, szczególnie w czasie stanu wojennego. Świat polityki jest światem trudnym. Nie przetrwałbym tego bez żony – mówił niedawno Lech Kaczyński. I podkreślił: - Można powiedzieć, że byliśmy jak dwie połówki jednego owocu.

Reklama

Uwieńczeniem jego kariery była niewątpliwie prezydentura. Ale cała polityczna karta jest imponująca. Sprawował funkcje prezesa Najwyższej Izby Kontroli, ministra sprawiedliwości, prezydenta Warszawy. Był też współzałożycielem i pierwszym prezesem PiS. W PRL działał w opozycji. Był m.in. jednym z autorów Porozumień Sierpniowych.

Mottem Lecha Kaczyńskiego było, żeby za wcześnie niczego nie planować. Powtarzał, że życie składa się z zaskoczeń.