Szaleństwo wyprzedaży świetnie widać w sklepach hiszpańskiej sieci Zara. Ubrania są pomieszane, leżą na podłogach, a do kas stoi długa kolejka. "Ceny poszły w dół pierwszego dnia po świętach i od razu pojawiło się dwa razy więcej klientów" - mówi Marta, sprzedawczyni z Zary w warszawskiej Galerii Mokotów. Jest ich nawet więcej niż przed Bożym Narodzeniem.
27 grudnia od kilku lat jest graniczą datą dla polskich handlowców. Śladem tradycyjnych amerykańskich i brytyjskich sale, francuskich solde i niemieckiej Winterschlussverkauf także nasze sklepy zaczynają zimową wyprzedaż. Jednak w ubiegłych latach ceny ubrań, kosmetyków, mebli czy sprzętu RTV malały najpierw o 10 do 30 proc, by dopiero po Nowym Roku spaść o 50, 70 czy 90 proc. W tym roku sklepy nie czekały na sylwestra.
Wiele z nich wyprzedaże poświąteczne zaczęło... jeszcze przed świętami. W Vision Express już od od początku grudnia wybrane oprawy okularów można było kupić o 200 zł taniej, a Reserved i Molton 50-proc. przecenę zaczęły w połowie miesiąca.
W poświąteczną sobotę dołączyła reszta sklepów odzieżowych. "Już teraz ceny spadły nie tylko o 50, lecz nawet o 80 "90 proc" - zapewnia Marta Stach z Fashion House Outlet Centre w Piasecznie i pokazuje golf firmy Mexx, który oryginalnie kosztował 179 zł, a teraz można go kupić za 39 zł.
Handlowcy nie ukrywają, co jest powodem tak dużych obniżek. "Kiedy tyle słychać o kryzysie, chcemy pokazać, że szanujemy pieniądze naszych klientów. Stąd takie spadki cen" - mówi Stach. Podobny szacunek do naszych pieniędzy prezentują wszystkie największe sieci sklepów. W H&M ceny spadły o 50 proc., w Zarze o 60 proc., a Media Markt kusi telewizorami tańszymi o 20 - 30 proc.
Takie zachowanie handlowców nie dziwi specjalistów. "Robią, co mogą, by przyciągnąć klientów. Chcą jeszcze przed kryzysem wyczyścić sobie magazyny. Ale tak naprawdę to wyprzedaże nie mają szans go powstrzymać" - twierdzi Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. "Złudność takiego myślenia widać już po Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych" - dodaje.
Tam również wyprzedaże ruszyły w tym roku wcześniej niż zwykle i z większym impetem. W USA popularny sprzedawca elektroniki, sklep Toys R Us w tym roku przygotował o połowę więcej promocji niż w 2007. W Wielkiej Brytanii już na początku grudnia ubrania można było kupić o 60 - 70 proc. taniej, a słynna brytyjska sieć sklepów Marks & Spencer na dzień przed świętami obniżyła ceny wszystkich produktów o 20 proc.Jednak nawet sięgnięcie po tak nadzwyczajne środki niewiele niektórym pomogło. Końca wyprzedaży nie doczekała m.in. istniejąca od 99 lat znana brytyjska sieć Woolworths.
"Bo za pomocą wyprzedaży sklepy mogą tylko czasowo poprawić swoją płynność finansową. Jeżeli klienci przestaną kupować między wyprzedażami, będą miały poważny problem" - mówi DZIENNIKOWI Wyżnikiewicz.