To właśnie dzięki pamiętnikom warszawskiego pianisty Władysława Szpilmana świat usłyszał o Hosenfeldzie. Niemiecki oficer znalazł go ukrywającego się w jednej z warszawskich kamienic. Kapitan nie wydał pianisty, dostarczał mu żywność.

Hosenfeld był oficerem Wehrmachtu do spraw sportowych. Stacjonował w Warszawie od czerwca 1940 r. Pomagał Polakom i Żydom, m.in. dostarczając im fałszywe dokumenty oraz zatrudniając przy pracach na obiektach sportowych. Uratował życie co najmniej kilkunastu osobom. W styczniu 1945 dostał się do sowieckiej niewoli. Zmarł 13 sierpnia 1952 r. w łagrze pod Stalingradem.

Reklama

"Hosenfeld jest pierwszym znanym mi człowiekiem, który w liście pisanym już w pod koniec jesieni 1939 r. określił zbrodnie niemieckie popełniane na polskiej inteligencji w Łodzi i Pabianicach terminem zbrodni przeciwko ludzkości. Określenie to zostało użyte w akcie oskarżenia przedłożonym po wojnie Międzynarodowemu Trybunałowi Wojskowemu w Norymberdze, który osądził głównych sprawców zbrodni wojennych, przywódców III Rzeszy" - mówi profesor Witold Kulesza.

Na podstawie wspomnień Szpilmana powstał głośny, nagrodzony Oscarami film Romana Polańskiego "Pianista".

W tym roku wydano też obszerne fragmenty wojennych dzienników Hosenfelda.

Reklama