Były franciszkanin, a obecnie ksiądz diecezji łomżyńskiej Roman K., był przywódcą zbuntowanych betanek z Kazimierza Dolnego. Jak pisał wtedy DZIENNIK, dla ponad 60 kobiet eksmitowanych z klasztoru Roman K. był Jezusem.

Reklama

>>>Jak siostra i zakonnik opętali betanki

Prokuratura oskarżyła księdza o przebywanie na terenie klasztoru wbrew woli właściciela i wyrokowi sądu. Roman K. miał też naruszyć nietykalność cielesną jednego z policjantów, innego zmuszał do zaprzestania eksmisji. Cztery zarzuty dotyczą znieważenia policjantów. Podczas eksmisji Roman K. nie mógł się opanować, a policjanci usłyszeli prawdziwe "wiązanki" wyzwisk.

"Roman K. nie ustosunkował się do zarzutów, nie złożył wyjaśnień" - poinformowała rzeczniczka lubelskiej Prokuratury Okręgowej Beata Syk-Jankowska. Ksiądz ma zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Grożą mu trzy lata więzienia.

Ale to nie wszystko. Nie ma jeszcze finału najbardziej bulwersującej sprawy związanej z buntem betanek. Po eksmisji sióstr dużo mówiło się o lubieżnych skłonnościach Romana K.

Reklama

"W rozmównicy, gdzie ojciec brał nas na rozmowy, była wersalka. Ojciec położył mnie na niej i sam położył się na mnie. Dotykał mnie, mówiąc, że otwiera mnie na Boga. Wykonywał przy tym wiadome ruchy i odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego" - pisała w internecie jedna z sióstr. Tak Roman K. miał prowadzić terapię.

W tej sprawie ksiądz nie usłyszał jeszcze żadnych zarzutów. Siostra, która opowiadała o molestowaniu nie złożyła oficjalnego zawiadomienia.

Reklama

>>>Była betanka: Dotykał mnie po udach i całował

Ksiądz Roman K. był dobrym znajomym siostry przełożonej zakonu betanek Jadwigi Ligockiej, o której jej podopieczne mówiły "mateńka". To właśnie po jej odwołaniu przez Watykan za "prywatne objawienia" i przyjmowanie do zakonu nieodpowiednich osób, siostry zaczęły bunt.

Już w listopadzie 2002 roku o. Kazimierz Malinowski, krakowski prowincjał franciszkanów, wydał księdzu K. całkowity zakaz utrzymywania kontaktów ze zgromadzeniami żeńskimi i spowiadania poza konfesjonałem. Mimo to duchowny był częstym gościem w klasztorze, a gdy rozpoczął się bunt, zamieszkał z siostrami.

>>>Przywódczyni betanek nie żyje

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnego przybywania na terenie klasztoru zbuntowanych sióstr. Prokuratura uznała, że kobiety były do tego psychicznie zmuszone przez Ligocką. Dochodzenie w jej sprawie także umorzono. Przełożona betanek zmarła pod koniec listopada.