Radykalna, nowoczesna i bardzo popularna autorka jest w dodatku zachwycona, że je otrzymała. (Ciekawe, jak by zareagował, powiedzmy, Michał Witkowski, gdyby mianowano go oficjalnym powieściopisarzem Lecha Kaczyńskiego?). Dziesięć lat temu była już kandydatką na to stanowisko, ale, jak głosiły plotki, nie zdecydowano się na nią z powodu jej jawnego homoseksualizmu. Co prawda Tony Blair gorąco zaprzecza takim pogłoskom, ale Duffy i tak dzisiaj "cieszy się, iż Wielka Brytania od tego czasu dojrzała", i uważa za "fantastyczne, że osoba otwarcie homoseksualna może sprawować ten urząd". Podczas swojej kadencji chce "pokazać Anglikom, że homoseksualizm jest miłą, normalną sprawą". "Nie sądzę, żeby jej upodobania seksualne miałby pogrążyć Windsor. Bardziej prawdopodobne, że będzie chciała napisać wiersz na cześć któregoś ze skandali, np. z udziałem księcia Harry’ego" - mówi DZIENNIKOWI Charlie Jacoby, ekspert zajmujący się rodziną królewską. "Ale tak naprawdę królewska poetka nie będzie mieć zbyt wielu obowiązków" - dodaje.

Reklama

Ponadto Duffy uważa, że to "wielki dzień dla kobiet pisarek", ponieważ jest pierwszą w historii kobietą, którą spotkał ten zaszczyt. A stanowisko w formie oficjalnej istnieje już 340 lat. Jak to jednak możliwe, że miano "poety nadwornego", które w Polsce mogłoby istnieć wyłącznie jako metafora, a konkretniej inwektywa, w Wielkiej Brytanii po dziś dzień jest branym na poważnie zaszczytem? Stanowisko to wywodzi się z tradycji królewskich bardów. Bardem był Geoffrey Chaucer (XIV w.); funkcję usankcjonował potem król Jakub I dla poety Bena Johnsona w 1617 r. Zupełnie formalny charakter nadał jej natomiast Karol II, by pierwszym oficjalnym poetą nadwornym uczynić Johna Drydena w 1670 r. Potem instytucja podupadła i była często wyśmiewana, ale jej reputację naprawili w XIX w. Wordsworth i Tennyson - poeci, którym oficjalne stanowisko na dworze nie odebrało autentycznej wielkości. Zresztą Wordsworth traktował królewski zaszczyt po królewsku i w ogóle nie czuł się zobowiązany pisać dworskich wierszy. Tennyson owszem - ale ten przymus mu chyba zbytnio nie zaszkodził i nawet powstały w ten sposób utwory, które przeszły do historii literatury brytyjskiej. Poetą nadwornym był też przez 14 lat Ted Hughes, autor wybitny i głośny, choć lepiej znany jako niesławny mąż Sylvii Plath. Hughes wywiązywał się z obowiązku i opublikował nawet tomik poezji dworskich - a mimo to przetrwał w pamięci czytelników raczej jako dobry poeta niż przedmiot drwin.

Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero, kiedy stanowisko objął po nim Andrew Motion - jako pierwszy nie dożywotnio, tylko na 10 lat. Motion przyjął ten tytuł z rezerwą, ale przyjął, uznając, że to honor, a także sposób, by na różne sposoby propagować poezję. Podczas swojej kadencji, która właśnie dobiegła końca, napisał więc poematy dotyczące następujących wydarzeń: ślubu księcia Edwarda, setnych urodzin królowej matki, jej śmierci, śmierci księżniczki Małgorzaty, osiemnastych urodzin księcia Williama (to akurat niełatwe zadanie - musiał mieć liczne rywalki wśród gimnazjalistek całego świata), poemat o ślubie księcia Karola z Camillą Parker Bowles, o złotych oraz o diamentowych godach królowej. Przyznał potem, że praca ta wpędziła go w niemoc twórczą i powiedział: "Były to najtrudniejsze do napisania wiersze w moim życiu". Bo spoufalać się z rodziną królewską nie przystoi - a na kolanach jednak trochę głupio. Wypada tylko współczuć i pocieszać się, że w Polsce poecie byłoby znacznie łatwiej z wybraniem odpowiedniego tonu do wierszy okolicznościowych o rządzących. "Czy ja przyjąłbym takie stanowisko? Na szczęście nikt mi tego nie zaproponuje, w Polsce politycy interesują się na ogół piłką nożną" - mówi DZIENNIKOWI Adam Zagajewski.

Co gorsza jednak, mimo trudów swej pracy Motion próżno liczył na wsparcie duchowe. Po tym jak wiersz na diamentowe gody został odczytany przez lady Judi Dench w Westminster Abbey, królowa powiedziała tylko: dziękuję. I nic, ani słowa zachwytu! Dlaczego więc w ogóle pisał te wiersze, skoro nie miał żadnego formalnego przykazania i mógł jak Wordsworth traktować swoje stanowisko wyłącznie jako zaszczyt? "Tony Blair i królowa powiedzieli mi: nie musi pan nic robić. Ale ton jednego z nich wyraźnie sugerował, że za niezrobienie niczego trafię do więzienia Tower of London" - opowiadał. Mimo tej strasznej groźby Motion i tak zdecydował się oszukać tyrana - poematy o ślubach i urodzinach ograniczył do ośmiu, a talent użył do pisania o sprawach dotyczących wprawdzie Korony, lecz bliższych problemom zwykłych ludzi. Na zamówienie Armii Zbawienia stworzył więc wiersz o cierpieniach bezdomnych, dla Brytyjskiej Centrali Związkowej wypowiedział się rymem w kwestii wolności, dla BBC napisał o 11 września (kto nie napisał?), a dla Childline, organizacji chroniącej dzieci, ułożył piękny poemat o molestowaniu. Wiersz poświęcony kwestii zmian klimatycznych na świecie, ze szczególnym uwzględnieniem globalnego ocieplenia, stworzył natomiast na zlecenie Uniwersytetu Cambridge.

Reklama

I wszystko na marne. Co Motion pisał i posyłał do gazet, to ludzie w rodzaju Davida Sextona, szefa działu literackiego gazety "Evening Standard", pisali, że to "badziewie, jak wszystkie wiersze Motiona". Tak właśnie Sexton określił poemat na diamentowe gody królowej rozpoczynający się od zdania: "Miłość znalazła głos i powiedziała nim dwa imiona". Biedny Motion pod koniec swojej kadencji powiedział gorzko: "Redaktorzy gazet dostawali każdy mój nowy wiersz - ale nowy wiersz poety laureata to nie jest temat. Dzwonili więc do tylu osób, do ilu trzeba było zadzwonić, żeby znaleźć kogoś, komu wiersz się nie spodoba - i dopiero wtedy mieli temat: "Poeta laureat napisał kolejną żenującą szmirę". Cóż, trzeba przyznać, że to znacznie lepszy tytuł niż "Poeta laureat napisał odę z okazji diamentowych godów królowej". Ciekawe, czy Motion, godząc się na to stanowisko, tego nie wiedział?

No, ale na zakończenie swojej przykrej funkcji Motion z radości napisał lekki i żartobliwy wiersz o kryzysie: że emerytury spadają, podatki rosną i nie wiadomo, czyją to jest winą, ale rozsądzić będzie musiał kolejny poeta laureat. No właśnie. Skoro pani Duffy pisywała wiersze dla dzieci o psychopatach dokonujących morderstw nożem, a na walentynki tworzyła poematy, w których zapowiadała ukochanemu (czy raczej ukochanej), że zamiast róży da mu (jej) cebulę, to może poradzi sobie nawet z królową? Zobaczymy już niedługo, bo 10 czerwca urodziny księcia Filipa! Na szczęście Duffy poza zwyczajowym stypendium (z którego i tak zamierza ufundować nagrodę poetycką) przysługuje jeszcze 600 butelek sherry. "Duffy już wcześniej deklarowała, że nie jest monarchistką i przyjęła posadę nie z powodu umiłowania rodziny królewskiej, ale po to, by pomóc promować poezję, głównie w brytyjskich szkołach. Już zapowiedziała, że całe swoje roczne honorarium za zajmowanie posady królewskiego poety - prawie 6 tys. funtów - przekaże na konta Towarzystwa Poezji" - mówi Jacoby.