Sprawozdanie Sądu Najwyższego z działalności w 2008 roku nie zostawia na Sejmie i Senacie suchej nitki. Okazuje się bowiem, że bardzo wiele spraw, którymi muszą zająć się sędziowie idzie pod obrady przez naszych parlamentarzystów. Wynika to "w znacznym stopniu z niskiej jakości dorobku legislacyjnego parlamentu".
"Niejasne i sprzeczne przepisy wywołują wątpliwości w praktyce i wymagają zasadniczej wykładni, a SN często sygnalizuje dostrzeżone błędy w ustawach i potrzebę ich zmiany" - napisano w sprawozdaniu.
Ostatni rok pokazał, że praca Sądu Najwyższego jest też coraz trudniejsza. "Zadania, z jakimi mają do czynienia sędziowie SN przy rozstrzyganiu spraw, uległy wyraźnemu skomplikowaniu. Prawo, które musi interpretować SN, jest bowiem coraz bardziej rozbudowane i różnorodne, a jednocześnie zmienne, niejasne, pełne luk i wątpliwości oraz o niskiej jakości formalnej oraz merytorycznej" - podsumowuja swoją pracę sędziowie.
Nie pomagają im też osoby zgłaszające sprawy do rozpatrzenia. Znaczna część skarg jest na niskim poziomie merytorycznym i formalnym. "Obrońcy i pełnomocnicy mieli trudności z prawidłowym formułowaniem zarzutów kasacyjnych, traktując SN jako sąd kolejnej instancji. W szeregu orzeczeniach kasacyjnych SN zmuszony był po raz kolejny wyjaśniać funkcję i istotę kasacji" - podkreślono.
>>>Sąd Najwyższy założy prasie kaganiec?
Na szczęście dla sędziów w zeszłym roku zgłoszono mniej spraw niż wcześniej. W 2007 roku było ich prawie 10 tysięcy, w ostatnim - 8890.
Sąd Najwyższy jest zadowolony ze swojej pracy. Ta pozytywna ocena to wynik "wysokiego poziomu merytorycznego orzecznictwa" i rozpoznawania spraw w terminach, które narzuca konstytucja i prawo europejskie.