Rozmowy o wyjeździe są na porządku dziennym, każdy z nas rozważa taką opcję. W Polsce lekarze mają ciężki start, tu nie ma szans, żeby się dorobić” - mówi Karol Badeja, który studiuje na Wydziale Stomatologicznym Akademii Medycznej w Szczecinie.

Reklama

Wielu jego kolegów już wyjechało, niektórzy z całymi rodzinami. Najczęściej do Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz USA, ale ostatnio coraz częściej także do krajów skandynawskich. On sam planuje wyemigrować do Nowej Zelandii. ”Bo za granicą lekarze mają nie tylko lepsze zarobki, ale także cieszą się większym szacunkiem” - tłumaczy.

Podobnie myśli większość przyszłych lekarzy, co dobitnie potwierdził sondaż przeprowadzony na sześciu uczelniach medycznych w całym kraju. ”Skala tego zjawiska budzi wielki niepokój, choć z pewnością nie wyjadą wszyscy, którzy deklarują taki zamiar. Kiedy jednak sprawdzaliśmy, jak poważne są plany studentów, okazało się, że wielu z nich już rozpoczęło przygotowania do wyjazdu. Zaczęli się intensywnie uczyć języka obcego, wyjeżdżali na wakacyjne praktyki do szpitali za granicą i porównywali oferty pracy w Polsce i na świecie” - mówi szef zespołu przygotowującego raport, doc. Krzysztof Krajewski-Siuda z Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

W Polsce - jak wynika z jego badań - najbardziej przeszkadza młodym lekarzom ograniczony dostęp do niektórych specjalizacji, niesatysfakcjonujące zarobki, a także zbyt długa ścieżka kariery. ”Ale zaskoczyło nas również to, że dla wielu ankietowanych studentów ogromnie liczyła się kultura pracy, lepsze wyposażenie zagranicznej placówki, a także krótszy dzień pracy i bliższy kontakt z pacjentami” - tłumaczy prof. Krajewski-Siuda.

Reklama

Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł uważa jednak, że sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, jak sugerują badania. ”To prawda, że tuż po otwarciu unijnych granic lekarze rzucili się do wyjazdów, jednak potem sytuacja się uspokoiła i największą falę emigracyjną mamy już za sobą” - przekonuje.

Jego zdaniem wielu studentów deklaruje wprawdzie chęć wyjazdu, ale nie myśli o tym poważnie.
” Aby wyjechać, trzeba mieć tzw. gen emigracyjny. Nie wystarczą wyższe zarobki, trzeba jeszcze umieć się zaadaptować do nowych warunków” - uspokaja Konstanty Radziwiłł. Równocześnie przyznaje, że polscy lekarze są na świecie bardzo cenieni i dostają atrakcyjne oferty pracy. Dlatego w ciągu ostatnich 5 lat na wyjazd zdecydowało się 7 tys. lekarzy, czyli ok. 7 proc. wszystkich pracujących w zawodzie. ”Są też specjalizacje, jak np. anestezjologia, gdzie wyjechało ponad 20 proc. lekarzy, a to już oznacza dla szpitali poważne problemy” - opowiada Radziwiłł.

Żadnego problemu nie widzi natomiast minister zdrowia Ewa Kopacz. Jej zdaniem badania na temat planów emigracyjnych studentów medycyny są po prostu niewiarygodne. Wnioski są bowiem wyciągane np. na podstawie liczby pobieranych zaświadczeń z izb lekarskich, co - uważa minister - nie jest równoznaczne z wyjazdem. ”Często spotykam się ze studentami oraz młodymi lekarzami i odnoszę zupełnie inne wrażenie. Mówią mi, że są bardzo zadowoleni zarówno ze sposobu kształcenia, jak i wynagrodzenia. Wręcz dziękują za to resortowi. I nie otrzymuję żadnych sygnałów, jakoby chcieli wyjeżdżać. A nawet jeżeli wyjeżdżają, to po to, żeby wrócić” - twierdzi Ewa Kopacz.

Jej słowami zdziwiony jest autor badań. Krzysztof Krajewski-Siuda przypomina, że ponad jedna trzecia ankietowanych studentów twierdziła, że chce emigrować od razu, z czego blisko połowa na stałe. ”Ale nawet jeżeli nie wyjadą wszyscy, którzy głośno to zapowiadają, to i tak niedługo nie nadążymy z wykształceniem tylu lekarzy, by uzupełnić braki. Zwłaszcza że do Polski nie przyjeżdżają przecież lekarze z innych krajów. Mamy tylko odpływ” - alarmuje.