Odnosząc się do stosunków Polski i Ukrainy w ostatnim czasie, b. minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz mówił w czwartek w Polsat News, że "są państwa silne jak lwy, są państwa przebiegłe jak lisy i są państwa jak hieny czy szakale. I my prowadzimy teraz politykę szakali, hien". Dodał, że przychodzi mu na myśl "szmalcownictwo polityczne w pewnym sensie", w jakie "niedługo być może się wpiszemy".
Rau stwierdził w wydanym w piątek oświadczeniu, że Polacy, jak żaden inny naród w Europie, "znają zarówno wartość pokoju, jak i koszty oraz konsekwencje wojny", a Rosja dokonując zbrojnej napaści na Ukrainę przywróciła agresję zbrojną na sąsiadów do arsenału swojej polityki.
"Polska zyskała dużą międzynarodową wiarygodność i szacunek"
Polska, jako jedyne państwo NATOi Unii Europejskiej, sąsiadujące zarówno z Rosją, jak z Ukrainą, ofiarą niesprowokowanej rosyjskiej agresji, podjęła się roli mobilizowania sojuszników do wspierania ukraińskiej woli walki z rosyjskimi imperializmem, bezpośrednio zagrażającym pokojowi wszystkich narodów europejskich, a zwłaszcza najbliższym sąsiadom Rosji, w tym Polski - stwierdził Rau.
Ocenił, że "przez ostatnie osiemnaście miesięcy Polska własnym przykładem udowadniała wolnemu światu, że udzielanie skutecznej pomocy Ukrainie jest nie tylko konieczne do powstrzymania tego zagrożenia, ale także jest możliwe bez niebezpieczeństwa niekontrolowanej eskalacji konfliktu".
Według ministra "prowadząc tę politykę Polska kieruje się swoim najgłębszym interesem narodowym, ofiarowując wsparcie materialne i humanitarne, niezbędne do zatrzymania rosyjskiego imperializmu, bez konieczności inwestowania najwyższej wartości dla każdego państwa: życia własnych obywateli".
Prowadząc taką właśnie politykę Polska zyskała dużą międzynarodową wiarygodność i szacunek, stając się w wielu wypadkach – jak w sprawie samolotów bojowych, czołgów, artylerii i amunicji - niezastąpionym animatorem działań pro-ukraińskiej koalicji. Uzyskana w ten sposób wiarygodność umożliwia nam jeszcze skuteczniejsze realizowanie własnego interesu narodowego, polegającego na zatrzymaniu rosyjskiego imperializmu poza naszym granicami - oświadczył.
Minister zauważył, że "niezwykle ważna cześć realizacji tej polityki" należy do zadań polskiej służby zagranicznej, a służba "ta wymaga zawsze osobistego poświęcenia, odpowiedzialności, oraz intelektualnej i zawodowej dyscypliny, każdego bez wyjątku z tysięcy jej członków".
Tym samym ostatnia wypowiedź pana Jacka Czaputowicza, wieloletniego pracownika tej służby, niegdyś dyrektora departamentu MSZ, wiceministra i ostatnio ministra spraw zagranicznych, budzi najbardziej kategoryczny sprzeciw. Jest ona bowiem radykalnie niezgoda zarówno ze stanem faktycznym, jak i etosem naszej służby zagranicznej, który łączy pokolenia polskich dyplomatów - ocenił szef MSZ.
Lojalność jest cnotą wolnego człowieka, a lojalność wobec społeczeństwa i państwa, jest obowiązkiem każdego obywatela, a szczególnie wysokiego funkcjonariusza służby publicznej. Niestety Pan Jacek Czaputowicz, błędnie uznał, że przejście na emeryturę zwalnia go z tego jednego z najbardziej podstawowych zobowiązań - dodał Rau.
"To mocne sformułowanie, ale używam go, by przestrzec…"
Czaputowicz zapytany w czwartek w Polsat News o ostatnie wydarzenia w relacjach polsko-ukraińskich, w tym niedawne wezwanie do ukraińskiego MSZ ambasadora Polski w Kijowie, odpowiedział, że początek to "niefortunna wypowiedź" szefa prezydenckiego ministra MSZ, "który oczekiwał jakiejś wdzięczności".
Zaznaczył, że był na Ukrainie w lipcu i "wyrazy wdzięczności za pomoc były wyrażane bardzo powszechnie". - I dopiero okazało się po kolejnych wyjaśnieniach, że my oczekujemy jakichś działań, zaakceptowania wyjątkowej pozycji Polski we wspólnym rynku dotyczącym rolnictwa na przykład - powiedział Czaputowicz.
Dodał, że Ukraińcy mówią teraz, że ich "państwo krwawi, naród krwawi, walczy w imieniu, całego Zachodu", a Polska w tym czasie, "ten przyjaciel, domaga się wystawienia natychmiastowych rachunków". - Są państwa silne jak lwy, są państwa przebiegłe jak lisy i są państwa jak hieny i szakale. I my prowadzimy teraz politykę szakali, hien - ocenił. Dodał, że przychodzi mu na myśl "szmalcownictwo polityczne w pewnym sensie", w jakie "być może niedługo się wpiszemy". Zaznaczył, że to mocne sformułowanie, ale używa go by przestrzec, bo zmiana pozycji Polski w świecie "z tego etycznego państwa, które broni, przyjęło uchodźców, na to, które realizuje doraźne interesy na krwawiącym państwie, przynosi tragiczne skutki w polityce międzynarodowej".
Wiktoria Nicałek