Polakom, a szczególnie warszawiakom, trudno przejść obok tych listów obojętnie. "Polacy walczyli, na Boga, lepiej niż my" - pisał o Powstaniu Warszawskim w listach Peter Stölten, 22-letni porucznik niemieckiej armii.
Mężczyzna został wcielony do wojska w wieku 18 lat. Walczył na froncie wschodnim, był dowódcą czołgu, w czasie Powstania Warszawskiego stacjonował w Warszawie. Swoje wrażenia opisywał w listach do narzeczonej: "My, Niemcy, nie jesteśmy jeszcze narodem, który wcieliłby w życie tyle patriotyzmu, poświęcenia i siły".
Stölten - w przeciwieństwie do większości hitlerowców - doceniał też u Polaków wysoko rozwiniętą kulturę. "Często widziałem tu mieszkania o wysokim standardzie i piękne, nowoczesne meble. Wydaje się, że małe, przede wszystkim słowiańskie narody, mają w tym kierunku pewien szczególny zmysł. Może to znak ich wielkiej przyszłości? Niemcy oczywiście nie potrafią dotrzymać kroku, podobnie jak stara i całkiem zakurzona Francja" - pisał oficer.
Do nietypowych listów dotarła historyczka Astrid Irrgang. "Powstanie Warszawskie, tragedia polskiej stolicy, nie jest powszechnie znane Niemcom, w tym i młodemu pokoleniu. Pomyłka byłego prezydenta Niemiec, Romana Herzoga - który zaproszony na obchody Powstania Warszawskiego w 1994 roku pomylił je z powstaniem w getcie - nie była dziełem przypadku. Ale ta niewiedza idzie w parze z podziwem dla polskiego ducha oporu" - pisze Irrgang z komentarzu do artykuły "Newsweeka" opisującego nietypowe listy. Historyczka dodaje też: "Powstanie Warszawskie, ten najbardziej dramatyczny punkt sprzężenia się historii Polski i Niemiec, musi znaleźć stałe miejsce w naszej wspólnej pamięci. Tak, by stać się nie tylko przestrogą, lecz także bodźcem dla jednoczącej się Europy"