Dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) z 2021 roku pokazują zaskakujący spadek liczby katolików w Polsce. W porównaniu do spisu z 2011 roku liczba osób deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego zmniejszyła się o 6,6 mln, co stanowi 16 proc. badanych. W 2011 roku katolikami określiło się 87 proc. społeczeństwa (33,7 mln osób), a w 2021 roku już tylko 71 proc. (27,6 mln osób).

Reklama

Trend ten potwierdzają również badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, które wskazują na szybki spadek liczby osób uczestniczących w mszach świętych. W 2011 roku było to ok. 40 proc. badanych, a w 2021 roku już tylko 28 proc.

Coraz mniej Polaków praktykuje religię

Szczególnie widoczny jest spadek religijności wśród młodych ludzi. Według danych CBOS z 1992 roku, 75 proc. młodych Polaków w wieku 18-24 lat regularnie uczestniczyło w praktykach religijnych. W 2022 roku odsetek ten spadł do 23 proc.

Reklama

Na przestrzeni ostatnich 30 lat zauważalny w badaniach jest znaczący spadek odsetka osób wierzących z 94 proc. do 84 proc. Spadek odsetka osób praktykujących regularnie (raz w tygodniu lub częściej) z blisko 70 proc. do niemal 42 proc. Wzrost ilości osób niepraktykujących z niespełna 9 proc. do 19 proc.

Polacy odwracają się od Kościoła. Światopogląd ważniejszy niż skandale

Badania CBOS z 2022 roku pokazuję też, że główne powody rezygnacji Polaków z praktyk religijnych to nie skandale pedofilskie, afery z księżmi w roli głównej czy kwestie finansowe. O wiele większą rolę odgrywa krytyczne nastawienie do Kościoła i księży w ogóle, brak autorytetu duchownych, a także własny światopogląd, w którym nie ma miejsca na wiarę religijną i potrzebę uczestnictwa w praktykach.

I to tyle na temat danych statystycznych, uzyskanych w badaniach. My postanowiliśmy na naszych zasadach przepytać Polaków i sprawdzić, jak oficjalne dane sondażowe mają się do rzeczywistości i co powoduje, że przeciętny Polak rezygnuje z praktyk w Kościele katolickim.

"Trudno nam uwierzyć w te teorie wygłaszane przez księży"

Nigdy nie chodziłam do Kościoła, bo w moje rodzinie nie ma takiej tradycji – powiedziała nam 24-letnia Poznanianka Hania.

Kobieta przyznała, że nie jest wyjątkiem, bo wielu jej znajomych "ma tak samo". Nie dość, że nie wynieśliśmy takich zwyczajów z domów, to myślę, że moje pokolenie nie czuje takiej potrzeby, po prostu. Jesteśmy wykształceni, mamy dostęp do wiedzy, trudno nam uwierzyć, jak np. naszym dziadkom czy jeszcze wcześniejszym pokoleniom, w te teorie wygłaszane przez księży w Kościele – wskazała.

"Księżą za bardzo wciskają się w politykę i sprawy społeczne"

Katarzyna, 45-letnia Warszawianka również nie chodzi do Kościoła. Od prawie 30 lat – zaznaczyła. Od tamtego czasu byłam może raz na jakimś ślubie, chrzcinach i kilku pogrzebach – natomiast tak z potrzeby serca - nie chodzę - powiedziała nam kobieta.

Przyznała, że zrezygnowała w momencie, gdy przestali na nią naciskać rodzice. Po bierzmowaniu. Nigdy, od dzieciństwa nie czułam się w Kościele dobrze, co nie znaczy, że nie wierzę. Bo wierzę, ale nauki Kościoła są archaiczne i upokarzające kobiety. Poza tym księżą za bardzo "wciskają się" w politykę i sprawy społeczne, jak na przykład aborcja, a na to nie ma mojej zgody – dodała.

"Nie zgadzam się na to, żeby Kościół decydował o moim sposobie życia"

Nie zgadzam się na to, żeby Kościół decydował o moim sposobie życia. Antykoncepcja – zła, rozwody – złe, fizyczność i bliskość – złe, o aborcji już nawet nie wspominam. I to straszenie piekłem czy innymi karami i dołowanie ludzi tymi herezjami – to nie dla mnie - powiedziała nam 30-letnia Karolina z Krakowa.

"Mam jakąś traumę z młodości i nie czuję potrzeby"

Również 27-letni Paweł, prawnik z Gdańska nie chce mieć z księżmi nic wspólnego. Nie zapomnę, gdy byłem tuż po Pierwszej Komunii Świętej, ksiądz na spowiedzi wypytywał mnie o filmy dla dorosłych, a ja wtedy nawet nie wiedziałem do końca, o jakich filmach mówi. Wypytywał też o inne niestosowne zachowania. Strasznie mnie to zniesmaczyło, chociaż wtedy nie umiałem tego tak ładnie określić, natomiast wpadłem w poczucie winy. Źle się czułem, gorszy, najgorszy, jak na mnie za coś nakrzyczał. To piętnowanie, za niezgodne z ich zasadami zachowanie jest okropnie krzywdzące ludzi, a zwłaszcza dzieci - wyznał. Od 12 lat nie byłem na mszy i nie sądzę, żebym szybko do Kościoła poszedł. Mam jakąś traumę z dzieciństwa i młodości i po prostu nie chcę, ani też nie czuję potrzeby -przekazał mężczyzna w rozmowie z Dziennik.pl.

Natomiast 50-letnia Małgorzata, przyznaje, że przez długie lata była wierząca i praktykująca, jednak kiedy 14 lat temu się rozwiodła i miała problem z ochrzczeniem córki – zrezygnowała.
Wiara, msze, Kościół były dla mnie ważne. Wychowywałam się w rodzinie katolickiej i uczestniczenie we wszelkich ceremoniach kościelnych było zawsze naturalne. Lubiłam to na swój sposób. Czułam się silniejsza, chodząc do Kościoła - przyznała. Jednak, kiedy proboszcz, który znał mnie i moją rodzinę od lat, odmówił mi ochrzczenia mojej córki, tylko dlatego, że się rozwiodłam – pękłam. Od tamtego czasu moja noga na żadnej mszy nie stanęła. I nie pójdę tam już raczej. Przestałam również przyjmować księży po kolędzie. Nie widzę potrzeby w tych okolicznościach. Skoro oni potraktowali mnie, jak intruza ….– dodała.

Reklama

Zapytani o skandale pedofilskie czy inne głośne afery z udziałem księży, moi rozmówcy jednogłośnie stwierdzili, że pośrednio te wszystkie problematyczne dla Kościoła sprawy, rysują obraz instytucji, jednak nie były dla nikogo z nich bezpośrednim powodem odwrócenia się od Kościoła.

Nikt z nich również nie dokonał apostazji, chociaż Paweł, Hania i Karolina mają takie plany. Katarzyna i Małgorzata natomiast wskazują, że wierzą w Boga, jednak ze względu na brak zrozumienia i archaizm prowadzonych nauk - nie praktykują uczestnictwa w obrzędach, mszach i spotkaniach religijnych.

Rozmawiała Aneta Malinowska (aneta.malinowska@infor.pl)