"Pytanie na śniadanie" to program śniadaniowy w telewizyjnej "Dwójce". Przeważają w nim tematy łatwe i lekkie. W środowym wydaniu programu autorski przegląd prasy robił Grzegorz Chlasta - poznański dziennikarz, który obecnie pracuje w stolicy.

Reklama

"W gazetach wojna" - tak rozpoczął przegląd prasy. "70 lat od wybuchu II wojny światowej Westerplatte broni się nadal, a my opowiadamy światu o naszej heroicznej i tragicznej historii. Szkopuł w tym, że na co dzień o tej historii opowiada telewizja publiczna, w której za sprawą PiS-u prezesem jest były neofaszysta" - powiedział w pewnej chwili Chlasta. Siedzący na przeciwko niego Włodzimierz Szaranowicz zbladł.

"Pytanie jest takie, czy tak być powinno? Co w takiej chwili czuje Marek Edelman?" - kontynuował niespeszony Chlasta. W studiu wszyscy zamarli. Po chwili głos odzyskał Szaranowicz. "Emocjonalnie bardzo zacząłeś..." - wydusił z siebie.

"To nie było spontaniczne, już wcześniej zaplanowałem sobie, że zacznę przegląd od przypomnienia przeszłości prezesa Farfała" - mówi "Gazecie Wyborczej" Chlasta. "Kiedy ludzie z TVP proponowali mi robienie w telewizji przeglądów prasy, bardzo podkreślali, że mają to być przeglądy autorskie i osobiste. I taki przegląd zrobiłem w środę" - twierdzi.

Chlasta też wcześniej pracował w TVP i to przez wiele lat. Odszedł dwa lata temu po tym, jak został zawieszony za przedłużenie w programie "Teleskop" wywiadu z arcybiskupem Juliuszem Paetzem. Dziennikarz zaprzecza jednak, by jego kontrowersyjna wypowiedź była skutkiem urazy, jaką żywi do Telewizji Polskiej.

"Nie mam żadnej osobistej awersji, przypominam, że sam odszedłem z telewizji" - mówi Chlasta. "Znam wielu dziennikarzy TVP, szkoda mi, że ich szefem jest były neonazista. Samego Farfała też mi szkoda, bo to młody facet wstawiony do telewizji przez polityków. To wszystko ich wina" - dodaje.