W związku z kryzysem większość polskich firm zaczęła zaciskać pasa. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” szacuje, że co trzecie przedsiębiorstwo będzie musiało zwalniać ludzi, a liczba zatrudnionych może spaść średnio nawet o 14 proc. Portal internetowy Pracuj.pl zapytał więc użytkowników, czy znają firmy, które pomagają zwalnianym znaleźć nowe zajęcie. Zdecydowana większość ankietowanych odpowiedziała, że nie słyszała o takich praktykach. Według nich typowy polski szef po wypełnieniu zobowiązań kodeksowych przestaje interesować się losem byłych podwładnych. – Mnie nikt, niczego nie zaoferował po zwolnieniu. Dostałem wypowiedzenie i tyle, a pracowałem w tej firmie cztery lata – mówi z goryczą 36-letni Tomasz, handlowiec z Warszawy.

Reklama

Rzeczywiście, polskie firmy nie tylko nie oferują szkoleń czy kursów dokwalifikujących, bezrobotny nie może liczyć nawet na zwykłe konsultacje, które pomogłyby mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

– Bo w Polsce tzw. outplacement dopiero raczkuje. Takie programy pomocy mają przede wszystkim międzynarodowe koncerny. Ale widzę, że powoli rośnie i u nas świadomość, że pomoc zwalnianemu to istotny element polityki firmy, szczególnie w dobie kryzysu – podkreśla Beata Kapcewicz, dyrektor firmy doradczej Architekci Kariery. Dlaczego? – Bo przedsiębiorstwa, które do tej pory bardzo dbały o wizerunek dobrego pracodawcy, wysyłały komunikat: dołączcie do nas. Więc teraz, gdy zwalniają, muszą szczególnie dbać o opinię – wyjaśnia Kapcewicz.

Drugim istotnym powodem, dla którego pracodawca pomaga zwalnianym, jest dbałość o tych, którzy zostają w firmie. – Trzeba uspokoić nastroje i zapewnić ludzi, że jeśli coś się stanie, to pomożemy. I nie muszą się martwić, że wylądują na bruku – mówi Piotr Palikowski, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.

Taką dodatkową pomoc zaoferowano 30-letniej Agacie, zwolnionej niedawno z warszawskiej korporacji medialnej. Departament HR zaproponował jej indywidualne spotkanie z trenerem, który doradzi, jak szukać pracy i przygotować aplikacje. Zaoferowano jej również pakiet szkoleń, m.in. z autoprezentacji. – Z jednej strony to było miłe, ale z drugiej strony czułam, żezaproponowano mi coś na otarcie łez, tylko po to, abym po rozstaniu nie mówiła źle o firmie – uważa Agata.

Podobnego zdania, jak wynika z badań, jest wielu innych pracowników. Siedmiu na dziesięciu uważa, że firmy oferują dodatkową pomoc bynajmniej nie z troski o dalsze losy zwalnianego. Ponad połowa uznała wręcz, że jest to sposób kneblowania ust byłym pracownikom. Inni ankietowani mówili, że firmy pomagają, bo boją się doniesień do Państwowej Inspekcji Pracy lub urzędu skarbowego. W dobrą wolę pracodawcy wierzy niewielu. Tylko co trzeci pytany uznał, że firma dziękuje w ten sposób zwalnianemu za jego trud.