Niedawno został ukończony film dokumentalny "Amerykański korespondent w oblężonej Warszawie" poświęcony Bryanowi i jego pobytowi w Polsce we wrześniu 1939 r. Jego twórca, Eugeniusz Starky prowadzi rozmowy, aby mógł się on ukazać jeszcze we wrześniu w polskiej telewizji.

Reklama

Prapemierowy pokaz jego filmu zatytułowanego "Amerykański korespondent w oblężonej Warszawie" dotyczącego Juliena Bryana, jedynego zagranicznego korespondenta przebywającego w oblężonej stolicy we wrześniu 1939 r. odbył się 31 sierpnia w Podchorążówce, w Łazienkach Królewskich. Na spotkaniu był obecny syn amerykańskiego fotoreportera Sam Bryan oraz dwoje bohaterów wstrząsającego filmu nakręconego przez Amerykanina przed 70 laty: Zygmunt Aksienow i Kazimiera Mika.

Zdjęcia i kadry (oprócz filmowej kroniki pt. „The Siege”, „Oblężenie” Bryan wydał także album książkowy i serie artykułów prasowych w najpoczytniejszych pismach Stanów Zjednoczonych), na których zostali wówczas uwiecznieni obiegły dosłownie cały świat. Były to jedne z pierwszych fotografii prasowych pokazujących wojnę. Szczególnie wstrząsające wrażenie robiła rozpacz Kazimiery Miki nad ciałem swojej starszej siostry Anny, zastrzelonej przez niemieckich lotników. Nawet po tylu latach wspomnienia tamtego wydarzenia są dla niej zbyt bolesne i nie bardzo chce do nich wracać. Gdy tylko o tym wspomina, od razu ma łzy w oczach. Za to chętnie opowiada o Julienie Bryanie. "Był bardzo miły, sympatyczny i taki <<swojski>> - opowiada Kazimiera Mika. "Gdy się z nim rozmawiało, miało się wrażenie, że bardzo lubi i wręcz kocha Polaków. Jest mi bardzo smutno, że dzisiaj w Warszawie mało kto o nim pamięta. Takich ludzi to ze świecą szukać" – dodała.

Równie wzruszające są kadry na których utrwalono Zygmunta Aksjenowa. Julien Bryan uchwycił go błąkającego się na ruinach domu kolegi. Mały chłopiec jest przerażony tym co widzi dookoła, a w ręku trzyma klatkę z kanarkiem, co dodatkowo potęguje niesamowite wrażenie tej sceny.

Reklama

Julien Bryan przyjechał do Warszawy 8 września pociągiem relacji Bukareszt-Warszawa. "Żaden konduktor nie krzyknął: <<Ostatni przystanek! Warszawa, wszyscy wysiadać!>>, ale dla wszystkich było jasne, że dotarliśmy do końca podróży" - wspominał ten moment Julien Bryan. "Zebrałem mój nieporęczny bagaż, złożony z dwóch kamer, taśmy filmowej i trójnogu, po czym

zacząłem się przesuwać wraz z innymi pasażerami w stronę miejsca, o którym myśleliśmy, że będzie główną hala dworca. Jednak kiedy wyszliśmy z pociągu w atramentową ciemność, zdaliśmy sobie sprawę, że nie znajdowaliśmy się w głównej hali dworca. Dlaczego pociąg nie pojechał dalej w stronę centrum miasta? Ponieważ Dworzec Główny został zbombardowany. Nasz pociąg był ostatnim, który wjechał do Warszawy".

Prezydent Stefan Starzyński zapewnił mu wsparcie i pomoc. Amerykanin otrzymał nawet do swojej dyspozycji samochód z kierowcą i dość spore pełnomocnictwa i zezwolenia, aby mógł utrwalić jak najwięcej miejsc i zdarzeń. Podczas ostatniej rozmowy z prezydentem stolicy, Julien Bryan zobowiązał się do opowiedzenia całemu światu o oblężeniu Warszawy. Słowa dotrzymał.

Amerykaninowi udało się wywieźć z Warszawy swoje materiały. Jednak po powrocie USA (do Nowego Jorku przypłynął w pierwszych dniach października 1939 r.) Julien Bryan znalazł się na pierwszej linii innej wojny: o dusze Amerykanów i ich stosunek do wojny. Stany Zjednoczone były jeszcze wówczas państwem neutralnym. Niemiecka wytwórnia Universum Film AG (UFA) - koncern z wieloletnią tradycją i wielkim budżetem prowadziła tam wówczas własna kampanię propagandową. Niemcom zależało na odpowiednim naświetleniu niedawno zakończonej kampanii w Polsce. Warszawy dotyczył przede wszystkim film "Feuertaufe" ("Chrzest Ogniowy") zrealizowany w 1940 r. przez Hansa Bertrama. Obraz ów zrobiony przy użyciu wielkich środków opiewał "rycerskość i waleczność", a zarazem potęgę hitlerowskiej Luftwaffe. Materiały Bryana pomieszały jednak szyki hitlerowskim propagandzistom.