Sprawa nielegalnej wycinki na krakowskiej posesji u zbiegu ul. Jagodowej i Żywieckiej ciągnęła się cztery lata. W końcu miejscy urzędnicy wyliczyli karę. Za nielegalne wycięcie 46 drzew kobiet ma zapłacić 1 388 770 zł.

Reklama

Mieszkanka Krakowa miała pozwolenie na przetrzebienie drzewostanu. Ale poza 116 drzew, które były w złym stanie pod ostrze piły trafiły też inne. Widzieli to mieszkańcy Borku Fałęckiego. Dlatego codziennie informowali Straż Miejską, policję i inspektorów z wydziału kształtowania środowiska. Ci jednak nic nie zrobili. Po trzech tygodniach wycinka była skończona.

Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, mówi "Dziennikowi Polskiemu", że wysoka kara mogłaby być przestrogą dla osób chcących samowolnie wycinać drzewa, ale w tym wypadku tak raczej nie będzie. "Na terenie tym planuje się budowę zespołu budynków wielorodzinnych. Jeśli do tego dojdzie, to sprzedaż jednego, góra dwóch takich mieszkań zrekompensuje wymierzoną karę" - mówi gazecie.