"Moi klienci nie pakują się do aresztu, bo nie stawią się do odbywania kary. Napisałem do sądu wniosek o wstrzymanie jej wykonania" - wyjaśnia mecenas Piotr Afeltowicz, obrońca Krzysztofa i Mirosława W. Dodaje, że takie rozwiązanie, to nic nadzwyczajnego. "W przypadku pierwszego wezwania do odbycia kary i złożeniu wniosku o wstrzymanie jej wykonania zwyczajowo skazany nie stawia się do aresztu, tylko czeka na decyzję sądu" - dodał Afeltowicz.

Reklama

Do odbycia kary wezwał braci Sąd Okręgowy w Olsztynie. Mieli w tamtejszym areszcie stawić się we wtorek. Ale jak wyjaśnia obrońca trzeciego oskarżonego, to tylko pogorszyłoby ich sytuację. "Sąd w Olsztynie na 12 października wyznaczył termin posiedzenia, na którym zajmie się wnioskami o wstrzymanie wykonania kary wobec braci W. Gdyby teraz stawili się oni w areszcie takie posiedzenie nie miałoby sensu. Wobec już osadzonych można tylko wnosić o przerwę w wykonaniu kary" - powiedziała mec. Małgorzata Lubieniecka-Chełstowska, która reprezentuje Tomasza W.

Trzej bracia w lipcu 2005 roku zabili recydywistę Józefa C. Mężczyzna od dłuższego czasu miał terroryzować wieś. Biegał po niej nawet z maczetą. Wzywano do niego wielokrotnie policję. mieszkańcy Włodowy dzwonili nawet w dniu linczu. Ale policja nie zareagowała.

Sąd jednak nie uznał tłumaczeń braci W. o tym, jak Józef C. zagrażał im i innym mieszkańcom wsi. Jako okoliczność łagodzącą potraktował za to brak reakcji policji. Bracia zostali skazani prawomocnym wyrokiem na cztery lata więzienia.

Ten wyrok może jeszcze uchylić prezydent. W połowie września Kancelaria Prezydenta poinformowała, że prezydent Lech Kaczyński wszczął postępowanie ułaskawieniowe wobec braci W.