Prokuratura przyjrzy się okolicznościom "cudu eucharystycznego" w Sokółce na Podlasiu. Kilka miesięcy temu w Kościele pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego w naczyniu liturgicznym z hostią miała się pojawić krew i fragmenty ludzkiego mięśnia sercowego. Doniesienie do prokuratury złożyło Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów.

"Fragmenty ludzkiego mięśnia sercowego z rzadka wydostają się z organizmu człowieka za jego życia, pytamy czy Prokuratura wszczęła dochodzenie mające ustalić pochodzenie tych szczątków?" - pisze prezes stowarzyszenia Małgorzata Leśniak. Wczoraj do Prokuratury Rejonowej w Sokółce trafiło oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

"Trwa postępowanie sprawdzające. Mamy 30 dni na decyzję o wszczęciu śledzwa. Do tego czasu nie chcemy komentować sprawy, to delikatny temat” - mówi nam Anatol Pawluczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce. Do nadprzyrodzonego zdarzenia miało dojść na początku roku w najstarszej świątyni w Sokółce. Ksiądz, który udzielał wiernym komunii świętej w czasie mszy upuścił hostię i zgodnie z regułami kościelnymi umieścił ją w naczyniu z wodą.

Opłatek miał się tam rozpuścić. Wedle relacji świadków hostia niespodziewanie zabarwiła wodę na czerwono.

Kiedy zawartość kielicha wylano na obrus na tkaninie pozostały fragmenty dziwnej tkanki. Materiał natychmiast wysłano do analizy, która wykazała, że w kielichu znajdowały się fragmenty ludzkiego mięśnia sercowego. Taką samą opinię wydało dwóch niezależnych lekarzy.

Sprawę przez kilka miesięcy trzymano w tajemnicy. Kilka tygodni temu wyszło jednak na jaw, że cudem zajęła się białostocka kuria. "Nic nie mogę powiedzieć, jesteśmy zobowiązani do zachowania tajemnicy. Zobaczymy co powie najwyższy urząd Kościoła" - mówi ks. proboszcz z Sokółki Stanisław Gniedziejko.

Sprawę eucharystycznego cudu bada już specjalna komisja w Białostockiej Kurii Metropolitalnej, która przesłuchała świadków i sprawdza, czy nie były zamieszane osoby trzecie.











Reklama