Bielecki to jeden z najbliższych politycznych doradców Donalda Tuska. Jego nazwisko wymieniane było przez wiele miesięcy jako prawdopodobnego następcy Tuska, gdyby ten został prezydentem. Jednak jeszcze w zeszłym tygodniu najważniejsi politycy PO z Grzegorzem Schetyną na czele przekonywali, że tego scenariusza nikt poważnie nie bierze pod uwagę, bo Bielecki jest prezesem banku. "Prowadzi wielką firmę. Nie widzę w nim woli, chęci zostania premierem" – przekonywał Schetyna. Wczoraj odsyłał po odpowiedź o przyszłość Bieleckiego do samego zainteresowanego.

Reklama

Bielecki dotąd odżegnywał się od powrotu do polityki. Miał wskazywać jako ewentualnego następcę Tuska kogoś z dwójki: Michał Boni, Jacek Rostowski. Po ogłoszeniu wczorajszej decyzji wszystko się zmieniło. Także wypowiedzi polityków PO nie są już tak kategoryczne. "Premier Bielecki jest dla nas ikoną i przyjacielem Platformy. To wszystko, co mogę w tej chwili powiedzieć" – komentował na gorąco wiceszef PO Waldy Dzikowski. Nieoficjalnie jednak członkowie władz PO przyznają, że jeśli tylko Bielecki zechce, Donald Tusk będzie miał dla niego jakąś propozycję.

Za wcześnie jednak przesądzać, czy będzie to teka premiera, czy jakieś ministerstwo.