WITOLD GŁOWACKI: Panie prezydencie, co się właściwie stało? Do wczoraj Kraków był najwyżej ocenianym przez UEFA polskim miastem. Aż do momentu, gdy Michel Platini ogłosił, że EURO 2012 go ominie.
JACEK MAJCHROWSKI*: Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co się stało. Wciąż jestem bardzo zaskoczony tą decyzją. Muszę powiedzieć, że nie bardzo ją rozumiem – i dlatego domagam się od UEFA jakiegoś jej uzasadnienia.

Reklama

Większość komentatorów też nie pojmuje werdyktu Platiniego – właśnie w odniesieniu do Krakowa. Bo to, że odpadł Chorzów, nikogo specjalnie nie dziwi - to miasto było oceniane przez UEFA dość nisko. Ale może i Kraków miał jakieś ukryte słabe punkty?
Nie - w żadnym wypadku. Nic takiego naprawdę nie przychodzi mi do głowy. Właśnie dlatego jestem tym wszystkim mocno zniesmaczony. Muszę przyznać, że czuję się w tej chwili fatalnie.

Ale jakiś powód musi chyba istnieć. Może władze Krakowa za mało zabiegały o przychylność UEFA? Może zabrakło dobrego lobbingu?
Przecież nasz kraj wygląda w tej chwili tak jak wygląda, właśnie dzięki temu, że u nas wszystko chce się "załatwiać", lobbingować, wymuszać i wymadlać. Nikt nie myśli o tym, że pewne decyzje muszą być jednak merytoryczne. I gdyby były merytoryczne a nie wylobbowane, to nasza rzeczywistość wyglądałaby znacznie lepiej. Niestety mentalność naszych polityków – i widać to w tym wypadku – zmierza w zupełnie innym kierunku.

Sądzi pan więc taka mentalność zwyciężyła? I dlaczego? Dlatego, że Platforma nie ma władzy w Krakowie? Podejrzewa pan tego typu motywacje?
Do tej pory sądziłem, że skoro to UEFA podejmuje decyzję w kwestii wyboru miast, to będzie to decyzja niepolityczna. W teh chwili jednak przestałem rozumieć logikę, jaką kierowała się federacja. Nie wiem, o co chodziło. Nie chcę mówić o jakimś lobbingu czy wymuszeniu niekorzystnego dla Krakowa werdyktu, bo nie mam żadnej wiedzy na temat tego, czy ktoś próbował tego rodzaju nacisków.

Reklama

A może to Kraków i jego władze powinny były jednak walczyć o swoje? Nie zorganizowaliście, zdaje się, żadnej wyprawy do władz UEFA.
A jak by pan sobie taką wyprawę wyobrażał? Mieliśmy tam pojechać i błagać „Panie Platini kochany, niechże pan się ulituje, niech nam pan da to UEFA"...

... „Mamy taki jeden Wawel i smoka fajnego".
Dokładnie. Przecież to byłoby śmieszne.

Nie zmienia to faktu, że tego rodzaju metodologia, którą przed chwilą przedstawiliśmy w nieco krzywym zwierciadle, jest ważnym elementem promocji części polskich miast.
Ale ja naprawdę nie rozumiem takiej mentalności. I z całą pewnością nie są to dobre metody

Reklama

To może powróćmy na poziom merytoryczny. Kraków miał najwyższe noty. Niemniej dwie z pięciu kategorii zostały jednak ocenione na 2 w 3-stopniowej skali – Lotnisko i transport międzynarodowy. Może to właśnie były prawdziwe pięty achillesowe miasta?
Obie te kategorie to akurat sprawy, które nie zależą od miasta. Lotniskiem zarządza firma, w której 85 proc. udziałów należy do Polskich Portów Lotniczych - spółki skarbu państwa.

Czyżby napotkał pan ze strony resortu skarbu jakiś opór?
Nie - absolutnie nie. Władze lotniska robią wszystko, by je rozbudować i zmodernizować jak najszybciej – ale akurat w tej materii napotykają na ogromne zaległości po dwuletnich rządach PiS.

A jak wygląda kwestia średnio ocenionej przez UEFA kategorii transport międzynarodowy?
W tym rzecz, że i tak jesteśmy miastem, do którego jak na polskie warunki jest bardzo dobry dojazd. Z jednej strony mamy autostradę do Katowic, Wrocławia i dalej, z drugiej poprawia się sytuacja z zakopianką i komunikacją na południe. To niezła sytuacja.

Ale UEFA nie wzięła tego pod uwagę. Co więc czuje prezydent miasta, które jeszcze wczoraj było w kwestii organizacji Euro pewniakiem?
Rozczarowanie. A przy tym bezsilność.

Wobec nieodwracalności decyzji UEFA?
I wobec tej decyzji, i wobec braku jej uzasadnienia.

Został panu jakiś cień nadziei? W końcu UEFA nie wybrała jeszcze dwóch miast na Ukrainie. Jeśli Ukraińcy nie zdążą z przygotowaniami, znów może otworzyć się szansa dla Krakowa. Pojawiały się już spekulacje, że Polska może coś uszczknąć z ukraińskiej puli.
Tak - wierzę też w taką możliwość. Dlatego nie będziemy przerywać żadnych przygotowań i rozpoczętych inwestycji.

A co, jeśli jednak się nie uda? Inwestycje trzeba będzie uznać za zmarnowane?
Nie - w żadnym wypadku. Przecież tak naprawdę nie rozpoczynaliśmy tych przygotowań tylko po to, by zorganizować Euro. To wszytko inwestycje dla Krakowa. Kraków będzie z nich korzystał nawet bez Euro.

_________________________________

* Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa