Proponowałem nawet konkretne teksty: "Picie powoduje kaca". Albo formułę uniwersalną, do wszechstronnego zastosowania: "Palenie wywołuje pragnienie. Picie powoduje gnicie. Palisz i pijesz - zgnijesz". Widocznie któryś z pomysłodawców ustawy o zdrowotnym zaetykietowaniu opakowań piwa, wina, wódki i innych alkoholowych wynalazków naszego kręgu cywilizacyjnego i kulturowego był na tym programie i wziął to wszystko na poważnie. Dlatego rośnie we mnie pewność, że i kolejna moja propozycja kabaretowa zostanie wkrótce zrealizowana. Sugerowałem, w związku z żądaniami płacowymi różnych grup społecznych, protestami i strajkami, umieszczanie na banknotach napisu: "Minister finansów ostrzega: pieniądze psują charakter i powodują demoralizację". Nadal aktualne wobec sytuacji w służbie zdrowia.

Reklama

Zresztą jak się chce uzdrowić społeczeństwo, zwłaszcza moralnie, to trzeba odważnie chwytać byka za rogi i zająć się prawdziwym źródłem zła. Ludzie piją, dlatego że mają na to pieniądze. Gdyby udało się zręczną akcją propagandową wywołać powszechną niechęć do zarabiania i posiadania pieniędzy, to problem picia i gnicia sam by upadł.

Projekt zgłosiło Ministerstwo Zdrowia. Podejrzewam, że z powodu wyrzutów sumienia. Urzędnicy ministerialni zdają sobie pewnie sprawę z tego, że w obecnych warunkach pacjent cierpiący na marskość wątroby czeka - jak dobrze pójdzie - sześć miesięcy na wizytę u specjalisty i ten trudny okres oczekiwania umila sobie i skraca duchowo zaglądaniem do kieliszka. A tak, przeczyta ostrzeżenie i przerzuci się na maślankę. Drugim powodem może być chęć ukrócenia korupcji w służbie zdrowia. Tradycyjnie jeszcze od czasów PRL poważną rolę w okazywaniu lekarzom wdzięczności odgrywają flaszki z drogimi, zagranicznymi alkoholami. Jakieś koniaki, armaniaki, whisky single malt, a dla profesorów nawet single cask. Opowiadał mi pewien ginekolog, że w czasach, gdy trunki szlachetne były rzadkością i delikatesy prowadziły skup, stawiał na etykietkach otrzymanych butelek dyskretne znaczki. I taka sprzedana butelka po jakimś czasie trafiała do niego z powrotem. Teraz trzeba wypić i to jest oczywiście problem, o czym świadczą doniesienia, że załoga karetki była pijana albo lekarka na dyżurze miała parę promili. No to może zaetykietować, zamiast butelek, lekarzy. Wydrukować im na fartuchach napisy: "Koniak dla doktora, służba zdrowia będzie chora".

Niestety, pomysłodawcy naklejek nie mają fantazji. Zmartwił mnie biurokratyczny brak polotu w proponowanych napisach. A przecież mamy piękne polskie przysłowia, które nadają się jak ulał: "Od wódki rozum krótki" czy "Od piwa głowa się kiwa" twórczo rozwinięte przez noblistkę Wisławę Szymborską. Takie jej teksty jak "Od śliwowicy torsje w piwnicy", "Od żytniówki dzieci półgłówki" albo "Od cinzano konwulsje rano" czy "Od węgrzyna dziwna uryna" wstrząsnęłyby najbardziej zadeklarowanym alkoholikiem i sprowadziły go błyskawicznie na drogę cnoty. A przecież można tę poezję pedagogiczną twórczo kontynuować i sporządzić coś właściwego dla każdego rodzaju trunku. "Od bikavera weźmie cię cholera". "Od reńskiego będziesz miał małego". "Od prunelki jaja jak kartofelki". "Od vermuta twarz zapluta". "Od grappy czerwone łappy". "Od tequili nie będziem żyli ani chwili". "Od szampana piersi po kolana". I tak dalej. Dla każdego coś miłego.

Reklama

Najpiękniejsza jest oczywiście myśl głęboka, aby hasła o szkodliwości alkoholu umieszczać na winach gronowych, o których - skądinąd - wiadomo od lekarzy, że są zdrowe. Oczywiście pite, jak wszystko zresztą, umiarkowanie. Ale - widać - urzędnicy ministerialni sądzą, że są w Polsce ludzie, którzy uchlewają się do nieprzytomności, wypijając tuzin butelek "Chateau Mouton Rothschild" po 1000 euro za flaszkę. Wyetykietowanie wszystkiego bez różnicy będzie - jak przypuszczam - okazją do zrobienia świetnych interesów. Takie "Chateau Margaux", "Chateau Cheval Blanc" czy "Gevrey-Chambertin" w butelkach opatrzonych ostrzeżeniem polskiego ministra zdrowia, że "uszkadza płód", na aukcjach w Sotheby's będą osiągać rekordowe ceny. Reeksport win i innych luksusowych trunków jako światowej osobliwości może stać się polską specjalnością.

Teraz byłaby pora, aby wziąć się też do zakąski, która również szkodzi. Trzeba ostrzegać ludzi, że "Słonina wydyma", "Jaja sadzone, zdrowie stracone", "Kiełbasy kawał to zawał", "Fasola z Pudliszek, skręt kiszek", "Porcja ruskich, przeszczep trzustki", "Talerz bigosu, wypadanie włosów". A nawet "Napij się wody, będziesz miał wrzody". I tak przestrzegając przed wszystkim, dojdziemy powoli do tezy, że najbardziej szkodzi nie palenie, nie picie i nie zakąszanie, tylko po prostu życie, na co dowodem jest, że życie prowadzi wprost do śmierci. Czekam z niecierpliwością, aż nas wszystkich zaetykietują w tym duchu. Już nawet wiem, gdzie sobie taką etykietkę przykleję.