Nawet ślepy by zauważył, że ze służbą zdrowia jest coś nie w porządku. Zwłaszcza gdyby zapisał się na wizytę do okulisty. Ktoś z mojej rodziny, osoba w czcigodnym wieku, bo zbliżająca się do "90", zapisała się do lekarza specjalisty. Aby nie obciążać NFZ, zgłosiła się do przychodni prywatnej. Następnie udała się na drugi koniec miasta, zapłaciła 100 złotych i uzyskała w zamian receptę. W aptece odmówiono jednak realizacji tej recepty, bo lekarz za 100 złotych zapomniał podać liczby pigułek. Po kolejnej podróży na drugi koniec Warszawy, już bez dopłaty, lekarz dopisał ilość specyfiku, ale innym długopisem, zapomniawszy się podpisać i przystawić dodatkową pieczątkę. Apteka znów odmówiła wydania lekarstwa, co spowodowało konieczność kolejnej podróży. Lekarz, znów bez dopłaty, co jest godne podkreślenia, wypisał nową receptę, której znów nie można było zrealizować, bo brakowało na niej numeru PESEL. W rezultacie lekarstwo zostało wykupione bez zniżki.

Same korzyści. Lekarz do swej głodowej pensji dorobił 100 złotych. NFZ zaoszczędził na poradzie i refundacji lekarstwa, a pacjent miał sporo ruchu na świeżym powietrzu, co z pewnością wpłynie dodatnio na stan jego zdrowia, zwłaszcza że leczy się akurat na nogi. Jest to budujący model przyszłości naszej służby zdrowia i gdybym został zaproszony na posiedzenie Rady Gabinetowej, tak bym to właśnie przedstawił: Polacy płacą składkę, leczą się prywatnie, a na skutek formalnych niedociągnięć w skomplikowanej sztuce wypisywania recept kupują lekarstwa pełnopłatne. Dzięki temu jest w systemie dość pieniędzy na podwyżki dla lekarzy. I wszyscy są zadowoleni.

W sprawie służby zdrowia dyskusja koncentruje się na tym, ile powinien zarabiać lekarz. Przeważa zdanie, że dużo. I bardzo ładnie, tyle że nikt się nawet nie zająknie na temat - za co powinien tyle zarabiać. Za to, że jest, czy za to, co realnie robi. I jak to robi. Praca lekarza zatrudnionego w publicznej służbie zdrowia jest wyceniana przez biurokratów z sufitu. Praca w przychodni prywatnej wyceniana jest na zasadach rynkowych. Jeśli jej jakość w obu przypadkach nie różni się, możemy liczyć tylko na jeden skuteczny rodzaj opieki - opiekę boską.

Rada Gabinetowa, która miała przerwać ten fatalizm, odniesie skutek taki jak zawsze w Polsce - powstanie komisja śledcza do zbadania jej przebiegu, wykrycia źródła przecieku, po czym wszyscy zapiszemy się do psychiatry. Niestety, w tej kadencji terminów już nie ma.





Reklama