Nie wypowiadam się o osławionej już książce Jana Tomasza Grossa „Strach” obciążającej podobno Polaków zwierzęcym antysemityzmem, bo jej nie czytałem, ale jej autor wyraził zdziwienie, że zajęła się nią prokuratura, bo - jak powiedział - książki nie powinny podlegać represjom prawnym. Jakoś jestem dziwnie przekonany, że Gross jak najbardziej poparłby ściganie przez prokuraturę książek brytyjskiego historyka Irvinga, który twierdzi, że żadnego holocaustu nie było i z ręką na sercu przyznałby, iż uważa aresztowania i procesy przeciwko Irvingowi za jak najbardziej sprawiedliwe. W tej samej sprawie rozmaite autorytety dowodzą, że książka Grossa jest moralnie słuszna, bo nie wolno przemilczać i ukrywać bolesnych kart historii. Co dziwne, to są te same autorytety, które zazwyczaj dowodzą, że akta IPN należy spalić i przestać wreszcie dłubać w ranach przeszłości, bo nic z tego dobrego wyniknąć nie może. Stąd wniosek, że wiedza o mordowaniu i dręczeniu Żydów przez Polaków jest korzystna, natomiast wiedza o mordowaniu i dręczeniu Polaków przez Polaków szkodliwa. Można i tak. Sianokosy.
Z rzeczy lżejszego kalibru, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zarządził, że dziennikarze pracujący w parlamencie muszą być pod krawatem. Jeszcze lepsze byłyby od razu mudurki z zapasów po Giertychu. A co z dziennikarkami? Białe bluzki bez dekoltu, granatowe spódniczki, koniecznie za kolana, żeby nie odwracać uwagi posłów od spraw państwowych i kokardy we włosach. Żurnalia powinna w ogóle stawać w Sejmie do raportu jak carski oficer, obrit, obstriżen i sljokka pjan- ogolona, ostrzyżona i z lekka pijana.
I wreszcie kolejny numer z artykułu 212 kodeksu karnego - były redaktor naczelny „Przekroju” Piotr Najsztub i dziennikarz tego tygodnika Cezary Łazarewicz stają przed sądem z oskarżenia publicznego. Prokurator ciągnie ich do odpowiedzialności za zatytułowanie artykułu o absurdalnych wyczynach innego prokuratora „PoDUPAdły prokurator”. Informuję aparat sprawiedliwości, że ten tytuł to był żart. Można mieć wątpliwości co do jego jakości, ale różnice w poczuciu humoru nie powinny zajmować ani sądów, ani prokuratur. Prokurator powinien się w tej sprawie sądzić z Najsztubem za własne pieniądze, a nie wyręczać kolegą prokuratorem za nasze. Owszem, dowcip jest bronią, ale jak jeszcze przed wojną zauważył Antoni Słonimski - nikt nie może być karany za nielegalne posiadanie dowcipu. A tak - prokuratura znów dała siana.