"Premier Kaczyński w tej chwili uważa, że jedna sprawa jest ważna, sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, i po ludzku jest to zupełnie zrozumiałe" - mówił w Radiu ZET Marek Jurek.
Były marszałek Sejmu i polityk związany z Prawem i Sprawiedliwością podkreśla, że zachowanie szefa PiS po katastrofie Tu-154 przypomina to, co zrobił w pewnym momencie założyciel państwa żydowskiego, Ben Gurion. On również pełnił funkcję premiera.
"Czuję się jako człowiek przyjacielem Jarosława Kaczyńskiego, ja go rozumiem, dlatego że w gruncie rzeczy ta sprawa która się w tej chwili toczy, przypomina mi taki bardzo dramatyczny moment z historii Izraela, kiedy założyciel tego państwa, premier Ben Gurion właściwie zrezygnował z całej swojej działalności publicznej dla wyjaśnienia jednej sprawy, tak zwanej afery Lavone, w której zginęli niewinni, niepotrzebnie narażeni ludzie" - wyjaśnia Marek Jurek.
Polityk widzi jednak też pewne różnice. "Tylko że Ben Gurion odszedł ze swojej partii, stał się przywódcą małej partii, zszedł nawet na margines życia publicznego, bo uważał, że sprawiedliwości i odpowiedzialność jako szefa rządu nakazuje mu wyjaśnić tę sprawę do końca. Natomiast Kaczyński przygotowuje się do przejęcia władzy, nie w tym sensie czy on ma ochotę czy ma dobre perspektywy, ale jako lider opozycji jest człowiekiem, który ma objąć władzę w Polsce" - podkreśla Jurek.
Były marszałek nie ma wątpliwości: "Jego zły nastrój rzutuje na całe życie publiczne w Polsce".
Jaką receptę ma na to Marek Jurek? "On przede wszystkim powienien odzyskać zdolność rozmowy z innymi ludźmi, a jeżeli nie potrafi rozmawiać z własną partią, to w żadnym wypadku nie ma wiarygodności jako partner dla innych środowisk" - tłumaczy. I zaznacza jeszcze dosadniej: "Człowiek, który nie potrafi porozumieć się z politykami własnej partii, nie będzie prawodopodobnie potrafił porozumieć się z nikim".