Jestem byłym politykiem, który to, co ma, to jego wiedza, doświadczenie. I jeżeli ktoś jest tym zainteresowany, a są to ludzie poważni, to nie widzę powodów, by nie dzielić się tym doświadczeniem czy wiedzą. I jeżeli jeszcze są to pieniądze, które mogę zarobić, to też nie widzę w tym żadnego problemu - mówi "Gazecie Wyborczej" o swej pracy dla Burisma HoldingAleksander Kwaśniewski.

Reklama

Były prezydent tłumaczy, że jest członkiem niezależnej rady dyrektorów i jedynie doradza firmie w sprawach politycznych. Nie chce jednak zdradzić, ile dostaje za te porady. To tajemnica handlowa. Ale chcę powiedzieć, że wszystkie pieniądze trafiają do Polski, gdzie płacę 100 proc. podatku, a pieniądze są w państwowym banku, także transparentność jest całkowita - stwierdza.

Nie widzi nic zdrożnego, że pracuje w firmie należącej do byłego ministra rządu Janukowycza. Za chwilę wszyscy będziemy pracować z panem Poroszenko, który też był ministrem w rządzie Azarowa, czyli w ekipie Janukowycza, czy to też będzie problem? - pyta. Przypomina, że Janukowycz wyrzucił Mykołę Złoczewskiego z rządu, bo był zbyt niezależnym ministrem.

Gdyby to była firma rosyjska, to - w kontekście moich ocen i poglądów - rzeczywiście widziałbym problem. Gdybym doradzał firmie, która działa przeciwko Ukrainie, to niewątpliwe to byłoby bardzo szkodliwe. Natomiast to jest firma ukraińska, która dodatkowo jest nastawiona na rozszerzanie wydobycia gazu, czyli uniezależnianie Ukrainy od dostaw rosyjskich, więc jest to to, co powinniśmy wspierać - dodaje i zapewnia, że to nie jest casus Schroedera.

Rewelacje o pracy Kwaśniewskiego dla firmy byłego ministra pojawiły się w amerykańskim Buzzfeed. Dziennikarze odkryli, że do zarządu Burismy trafił syn wiceprezydenta USA Joe Bidena - Hunter. Gdy przeglądali nazwiska ludzi, zatrudnionych w spółce, w papierach pojawiło się nazwisko byłego prezydenta Polski.

>>>ZOBACZ TAKŻE: Syn Bidena zatrudniony w spółce ministra Janukowycza? W tle pojawia się nazwisko Kwaśniewskiego

>>>ZOBACZ TAKŻE: Amerykanie i Rosjanie już ze sobą walczą na Ukrainie