- Nie jestem szczęśliwy z powodu tego, że ministrom i wiceministrom trzeba łatać ich budżety domowe premiami. Lepszym rozwiązaniem byłoby porozumienie się z opozycją, że od następnej kadencji - 2019 roku - wynagrodzenia ministrów wzrastają. Jeżeli opozycja byłaby gotowa na takie rozwiązania, to obóz rządowy mógłby z taką inicjatywą wystąpić - mówił gość Radia ZET, wicepremier Jarosław Gowin.

Reklama

W rozmowie z Konradem Piaseckim minister nauki zdradził, że on sam także był w ciężkiej sytuacji finansowej. - Kiedy byłem ministrem sprawiedliwości i miałem trójkę dzieci na utrzymaniu, to czasami nie starczało mi do pierwszego - opowiadał Gowin i podkreślał, że "sytuacja, w której minister zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się jak dożyć do pierwszego, nie jest zdrowa".

Gość Radia ZET mówi również, że wiceministrowie, którzy nie są posłami, przyjeżdżają spoza Warszawy, po prostu "biedują".

Wicepremier pytany przez Konrada Piaseckiego o to, dlaczego przez 2 lata rządowi nie udało się podwyższyć pensji ministrów i wiceministrów, odpowiadał, że na jakimś etapie został popełniony błąd.

- Dodany został element podwyżek dla posłów i senatorów, co wywołało oburzenie, więc pod wpływem presji mediów zrezygnowaliśmy – tłumaczył polityk obozu rządzącego. Jego zdaniem, politykom czasami brakuje odwagi, by "stanąć naprzeciwko presji mediów". - Wszelkie próby podejmowane przez nas i inne rządy spotykały się z frontalnym uderzeniem medialnym – komentował gość Radia ZET.

Jarosław Gowin mówił także o tym, że Mateusz Morawiecki zapowiedział już, że premii nie będzie. - Wszyscy przyjęliśmy to ze zrozumieniem – dodał. Zdradził również, że premie, które dostawał za czasów Beaty Szydło, przeznacza na działalność "Porozumienia Jarosława Gowina".

Przeprosiny i komentarze

Po dłuższej chwili na refleksję, wicepremier przeprosił potem za swoje słowa na Twitterze. Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią - zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków - napisał wicepremier.

Słowa wicepremiera skomentowała rzeczniczka PiS, Beata Mazurek. - Pracowałam zawodowo i wiem, ile dzisiaj wynosi najniższa emerytura, najniższa renta, jakie jest najniższe wynagrodzenie. Pod tymi słowami (Gowina) bym się nie podpisała absolutnie. Wiem, że pan wicepremier za to przeprosił - powiedziała.

Reklama

Dopytywana, czy Gowin popełnił błąd wypowiadając słowa nt. swoich zarobków, odpowiedziała, że nie będzie oceniała wicepremiera. Ja bym takich słów nie powiedziała, bo wiem, że są ludzie, którzy zdecydowanie mniej ode mnie zarabiają. Ja bym nie powiedziała, że mnie nie starcza do pierwszego, bo zaraz by pani powiedziała, i słusznie, być może, że żyję rozrzutnie - dodała rzeczniczka PiS.

Zbiórka "Na Gowina"

Afera wokół wypowiedzi Gowina szybko jednak nie umilkła.

Posłowie opozycji zorganizowali w środę w Sejmie "zbiórkę na Gowina". Podczas popołudniowych głosowań po sali plenarnej krążył słoik, do którego posłowie m.in. Kukiz'15, PO i Nowoczesnej wrzucali drobne sumy pieniędzy.

Ze słoikiem chętnie pozowali też inni posłowie, m.in. Elżbieta Radziszewska z PO i Kornelia Wróblewska z Nowoczesnej, której podczas środowych głosowań towarzyszyła kilkumiesięczna córka.

W Sejmie trwa zbiórka na #biednyjakGowin. Mam przy sobie tylko 20 gr - napisał w żartobliwym tonie na Twitterze kandydat na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski (PO). Nawiązał do ubiegłorocznej publikacji "Faktu", który opisał jak polityk, wychodząc z jednej z najdroższych cukierni w Warszawie, dał stojącej pod nią starszej kobiecie 20 groszy. Trzaskowski tłumaczył później, że były to jedyne drobne, jakie akurat miał.

Nowoczesna opublikowała na Twitterze film, w którym poseł tego klubu Witold Zembaczyński informuje o przelaniu 12 zł 30 gr na konto Polski Razem Zjednoczonej Prawicy. - 10 zł plus VAT. 12,30 zł dla pana premiera, a niech sobie pożyje" - mówi Zembaczyński na filmie. Przelew posła Nowoczesnej ma tytuł: "dla Jarosława Gowina na przeżycie do pierwszego".