Filiżanka herbaty i stos gazet do przejrzenia. Zamiast raportów od ministrów, kolegium redakcyjne z szefami działów. Selekcja materiałów i zdjęć, które ukażą się w czwartkowym "Fakcie". Tak wyglądało dzisiejsze przedpołudnie Donalda Tuska.
"Pan premier jest dziś naczelnym" - ogłosił redaktor naczelny "Faktu" Grzegorz Jankowski. "To nie znaczy, że pan Grzegorz jest dziś premierem" - żartował Donald Tusk.
Fotel naczelnego, papierosy i... paparazzi
Premier z zaciekawieniem przejrzał plik zdjęć, wykonanych przez paparazzich. Gdy rozmowa zeszła na główny temat "Faktu" sprzed kilku lat - wypadek śmigłowca z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem - Tusk dowcipkował: "Tego wam dziś nie zapewnię".
Potem rozgorzała dyskusja na temat bezrobocia wśród 50-latków. Ten temat Tusk wybrał na pierwszą stronę gazety. Namawiał dziennikarzy, żeby pisząc o bezrobociu radzili jednocześnie czytelnikom, jak znaleźć pracę i wskazywali pozytywne przykłady. "Nie chodzi tylko o to, by pisać, że sytuacja jest beznadziejna i nic się nie da zrobić" - przekonywał.
Premier chciał też, by dziennikarze odpytali prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz z PO, dlaczego szefowa miejskiej spółki Zaplecze dostała od Ratusza 17 tysięcy złotych nagrody. Tę bulwersującą sprawę "Fakt" opisuje w dzisiejszym wydaniu.
Tusk polecił również dziennikarzom, by w przyszłości sprawdzili, jak realizowane są zapowiedzi budowy szybkich kolei w Polsce. "Sprawdźcie też, co ja sam mówiłem w swoim zgrabnym, krótkim, błyskotliwym expose" - żartował Donald Tusk.
Premier był bardzo zainteresowany tematami sportowymi, zwłaszcza piłką nożną. Wspomniał także o swojej pasji piłkarskiej i ostatnim zakupie - korkach do gry na zmrożonym boisku.
Premier narysował "Fakt"
Po redakcyjnym kolegium szef rządu wziął udział w "rysowaniu” gazety, a więc w planowaniu, jak rozmieścić poszczególne teksty i zdjęcia w gazecie. Praca Donalda Tuska w "Fakcie" trwała około dwóch godzin. Potem premier musiał wracać do obowiązków państwowych.
"To było wyjątkowe doświadczenie" - mówił po wszystkim Tusk. Podkreślił, że sporo się dowiedział o tym, jak wygląda praca redakcji od wewnątrz. Przypomniał, że sam kiedyś pracował w gazecie codziennej jako zastępca redaktora naczelnego. Przyznał, że "ze wzruszeniem" przypomniał sobie główne zajęcie z czasów młodości, czyli dziennikarstwo.
Efekty pracy Donalda Tuska w "Fakcie" ocenią czytelnicy gazety już jutro.