Andrzej Lepper teraz utrzymuje się z 40-hektarowego gospodarstwa, które razem z synem i z żoną prowadzą w Zielnowie pod Sławnem.

Niedziela, Lepper jest na dożynkach. "Żyję, mam się dobrze. Prywatnie utrzymuję się z gospodarstwa. Ale Samoobrona dalej działa" - twierdzi Lepper. Odpowiedzialnością za przegrane wybory obarcza polityków PiS. "Ludzie uwierzyli w brednie na mój temat" - skarży się.

Reklama

Przed wakacjami napisał do sejmowej komisji śledczej w sprawie nacisków. Chce znowu mówić o nieprawidłowościach, jakich jego zdaniem dwa lata temu dopuściło się Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura w sprawie słynnej afery gruntowej. Wtedy Lepper był szefem resortu rolnictwa. Latem 2007 r. CBA chciało mu wręczyć kontrolowaną łapówkę za odrolnienie gruntów pod Mrągowem. Ale do akcji nie doszło, bo pośrednicy w przekazaniu łapówki i sam Lepper zostali ostrzeżeni.

"Lepper się wprosił na komisję. Napisał pismo, w którym chwalił się różnymi rewelacjami. Ja się takich po jego przesłuchaniu nie spodziewam" - mówi poseł Krzysztof Matyjaszczyk z SLD.

Robert Węgrzyn z PO uważa jednak, że mimo wszystko Lepper już wskazał wiele nieprawidłowości. "Warto go przesłuchać w sprawie składania fałszywych zeznań" - twierdzi Węgrzyn. Zaś Arkadiusz Mularczyk z PiS jest przekonany, że przesłuchanie Leppera to pomysł PO. "Platforma znowu będzie udowadniać, że nie było żadnej afery gruntowej. Uparli się, by dowieść, że nie było przecieku z akcji CBA. A Lepper sam zeznał, że ktoś go ostrzegł w dniu planowej akcji – mówi Mularczyk.

Reklama

Tej jesieni Leppera czeka także konfrontacja ze Zbigniewem Ziobrą w warszawskiej prokuraturze. Dwa lata temu Lepper twierdził, że to były minister sprawiedliwości ostrzegł go na trzy tygodnie przed akcją CBA. Ziobro pokazał cyfrowy dyktafon, słynnego "gwoździa", którym - jak twierdził - nagrał spotkanie z szefem Samoobrony. Jego zdaniem nagranie rozmowy było dowodem, że Lepper kłamie. Jesienią 2008 r. prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie oskarżeń Leppera pod adresem Ziobro. Powód? Uznała, że zapis rozmowy między Ziobrą a Lepperem był najprawdopodobniej nieoryginalny.

Ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa rozpatrzył zażalenie Ziobry na umorzenie śledztwa i kazał dalej prowadzić sprawę. Sędziowie stwierdzili, że oskarżyciele nie mieli żadnych dowodów, by uznać nagranie za zmanipulowane lub nieoryginalne. Przeciwnie."Nie ma podstaw do podważenia autentyczności i wiarygodności dowodowego nagrania” - czytamy w decyzji sądu. Prokuratorzy muszą teraz skonfrontować Leppera z Ziobrą. I obu odtworzyć nagranie z dyktafonu.

W połowie sierpnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał bohaterów afery gruntowej za korupcję i powoływanie się na wpływy w kierowanym przez Leppera resorcie rolnictwa: Piotra Rybę na dwa i pół roku, a Andrzeja K. na karę grzywny. To oni zaoferowali agentom CBA podszywającym się pod biznesmenów załatwienie decyzji o odrolnieniu gruntów. W zamian zażądali 2, 7mln zł. "Cała prowokacja CBA była nielegalna" - oburza się Lepper.