W 2001 r. Lepper - podczas wystąpienia w Sejmie w sprawie wniosku o odwołanie go z funkcji wicemarszałka Izby - zadawał pytania, czy politycy SLD (ówczesny szef MON Jerzy Szmajdziński i ówczesny szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz) oraz PO (ówczesny wicemarszałek Sejmu Donald Tusk oraz Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski) otrzymywali pieniądze od biznesmenów i gangsterów. Ponadto w wywiadzie radiowym Lepper nazwał Cimoszewicza "kanalią"; mówił też, że jego ojciec był "zbrodniarzem, który zabijał Polaków".
W sierpniu 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Leppera na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 20 tys. zł grzywny, pokrycie prawie 5 tys. zł kosztów sądowych oraz zapłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia dla Olechowskiego. Sąd uznał, że Lepper oskarżał polityków, nie mając dowodów, co było "niegodnym sprawowaniem mandatu".
W 2006 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok roku i trzech miesięcy w zawieszeniu. Oddalił apelację obrońców Leppera jako bezzasadną i uznał, że sąd I instancji prawidłowo ocenił dowody sprawy i jej stan faktyczny. Według sądu, Lepper nadużył stanowiska dla celów politycznych, uprawiając brudną politykę. W ocenie sądu Lepper świadomie, celowo i z premedytacją wygłosił przemówienie, zawierające nieprawdziwe i szkalujące fakty, nie mając żadnych dowodów na korupcję.
Według sądu, był to "miażdżący atak" wobec pomówionych, a Lepper działał ze szkodą dla autorytetu Sejmu i państwa. Sąd zaznaczył, że choć Lepper mógł, to nie sprawdził informacji o rzekomej korupcji, a zatem nie dochował należytej staranności. "Skoro nie miał dowodów, nie miał prawa do wygłaszania zniesławiających faktów" - powiedział sędzia uzasadniając ten wyrok.
Oświadczył, że informacje Bogdana Gasińskiego - na których podstawie Lepper formułował swe oskarżenia - są "niewiarygodne aż do bólu, a wręcz kosmiczne". Zdaniem SA, stopień zawinienia oskarżonego jest najwyższy, a "wina umyślna w formie zamiaru bezpośredniego jest oczywista". Sąd przypomniał też trzy wcześniejsze prawomocne wyroki karne Leppera za znieważenie lub zniesławienie najwyższych organów państwa (wydane przez sądy w Elblągu, Gdańsku i Łodzi), sędzia zwrócił uwagę, że w tych procesach sądy wymierzały mu kary grzywny, a Lepper nadal popełniał takie same czyny. "Jako sąd narazilibyśmy się na kolejną śmieszność, bo kara grzywny nie nauczyła oskarżonego zmiany postępowania" - oświadczył sędzia, uzasadniając wymierzenie kary więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Lepper - decyzją Sądu Najwyższego - będzie ponownie sądzony za znieważenie Cimoszewicza. Sąd Najwyższy orzekł, że powodem tej decyzji jest zmiana prawa: dziś funkcjonariusza publicznego można znieważyć tylko "podczas i w związku" z pełnieniem przezeń obowiązków; gdy Leppera skazywano, znieważenie takie nie musiało się wiązać z ich wykonywaniem. Sprawę zwrócono Sądowi Okręgowemu w Warszawie, który w ponownym procesie oceni, jak w obecnym stanie prawnym kwalifikować słowa Leppera wobec ówczesnego szefa MSZ.
Lepper, po wyroku SA skierował sprawę do Strasburga, zarzucając Polce naruszenie art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, gwarantujący prawo do wolności słowa w debacie publicznej. Teraz rząd ma zająć stanowisko w tej sprawie, wówczas Trybunał podejmie decyzję - może uznać zarzuty Leppera za słuszne i przyznać mu (lub nie) odszkodowanie; albo uznać, że jego zarzuty były niesłuszne.