Nasi specjaliści od łamania szyfrów doszli do takiej wprawy, że odczytywali meldunki wysyłane przez rosyjskich dowódców polowych szybciej, niż oficerowie siedzący w sztabie Armii Czerwonej. Dlatego wiedzieliśmy, jak rozmieszczone są sowieckie wojska i że głodni i zmarznięci żołnierze wroga nie chcą walczyć.

Reklama

Gdy 15 sierpnia 1920 r. rozpoczyna się uderzenie armii Tuchaczewskiego na Warszawę, dowodzący polskim wojskiem Józef Piłsudski jest już gotowy do kontruderzenia. Nasze oddziały ruszają znad Wieprza następnego dnia i uderzają na tyły Rosjan. Dzięki rozszyfrowanym sowieckim meldunkom Piłsudski wie, że Tuchczewskiemu nikt nie przyjdzie z odsieczą.

Pomóc przegrywającym bolszewikom mogłaby I Armia Konna Siemiona Budionnego, ale - dzięki rozszyfrowanym meldunkom - polscy dowódcy wiedzieli, że Budionny zignoruje rozkaz dowództwa i nie zaatakuje naszych oddziałów.

Zatrzymanie bolszewików pod Warszawą zawdzięczamy więc lingwiście i matematykowi prof. Janowi Kowalewskiemu. Złamał on rosyjskie szyfry już na początku wojny z bolszewikami w 1919 r. Kilkanaście lat później jego uczniowie rozszyfrowali słynną niemiecką Enigmę.

Reklama

Zatrzymanie ofensywy Armii Czerwonej pod Warszawą przyniosło przełom w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920. Zwycięstwo Piłsudskiego pomogło zachować niepodległość Polski i wstrzymać rozprzestrzenianie się rewolucji na Europę Zachodnią. Bitwę Warszawską historycy uznali jako jedną z 22 najbardziej przełomowych bitew w historii świata.