Eksperyment okazał się sukcesem - pisze 'Nasz Dziennik". Na lotnisku bez systemów ILS , po wciśnięciu przycisku samolot od razu przerwał manewr i poszedł w górę. To oznacza, zdaniem gazety, że gdyby załoga prezydenckiego samolotu wcisnęła "uchod" przy lądowaniu w Smoleńsku, to TU-154M powinien przerwać lądowanie, nawet, gdy leciał na automatycznym pilocie.
"Nasz Dziennik" twierdzi jednak, że nie można mówić o awarii prezydenckiej maszyny. Zdaniem eksperta gazety, dr inż. Antoniego Milkiewicza, byłego pilota, głównego inżyniera wojsk lotniczych i specjalisty z zakresu badań wypadków, nie ma jeszcze ekspertyz wraku, które potwierdziłyby tezę o uszkodzeniu maszyny. Analityk twierdzi, że nie ma też pewnej informacji o tym, że piloci wcisnęli "uchod". Zdaniem gazety taka sugestia padła z ust pułkownika Edmunda Klicha. Miał on też, jak pisze "Nasz Dziennik" mówić, że użycie przycisku nie zostawia śladu w rejestratorach lotu.
Po co więc był eksperyment? "Jeżeli bez ILS przycisk "uchod" zadziałał, to znaczy, że powinien on także zadziałać w Smoleńsku, gdzie tego systemu nie było. Swoją drogą, dziwię się, że funkcjonalność tego przycisku wiązano z ILS. Ten system tylko wykreśla ścieżkę schodzenia. <Uchod> jest instalacją samolotową, niezależną od zewnętrznych środków" - wyjaśnia inż. Milkiewicz.