Polak był w grupie ekologów Greenpeace, którzy w połowie września wtargnęli na platformę wiertniczą Gazpromu Prirazłomnaja na Morzu Barentsa. Aktywiści zostali aresztowani i postawieni przed rosyjskim wymiarem sprawiedliwości.

Na początku oskarżono ich o terroryzm, by później zmienić kwalifikację czynu na chuligaństwo. Niemniej Dziemianczukowi i jego kolegom groziła kara 10 lat kolonii karnej.

Reklama

Podczas powitania na Okęciu Polak podkreślił, że cieszy się z powrotu do kraju. Dodał, że jest to niesamowite uczucie dla kogoś, kto spodziewał się spędzić najbliższe 10 lat w rosyjskim łagrze. Ekolog podkreślił, że teraz najważniejsza jest dla niego rodzina, a z dziennikarzami spotka się 3 stycznia.

Tomasz Dziemianczuk zapowiedział również kontynuację działań na rzecz odzyskania z rosyjskich rąk statku "Arctic Sunrise" oraz początek globalnej kampanii na rzecz ochrony Arktyki. Podziękował też wszystkim, którzy przyczynili się do uwolnienia załogi "Arctic Sunrise", także dziennikarzom, którzy relacjonowali całą historię.

Ekolodzy zostali zwolnieni na podstawie amnestii z 18 grudnia, którą ogłosił prezydent Rosji Władimir Putin.