Z informacji DGP wynika, że firma Infovide-Matrix złożyła najniższą ofertę – 1,38 mln zł – w przetargu na serwis i modernizację systemów informatycznych w służbie antykorupcyjnej. Jej konkurencją było Sygnity, które wyceniło swoją pracę na 1,39 mln, a także Deloitte Business Consulting z ofertą opiewającą na 1,65 mln.
Modernizacja systemu, który służy do zarządzania m.in. kadrami i logistyką, była koniecznością. Baliśmy się sytuacji, w której wystartują firmy będące przedmiotem śledztw prowadzonych przez biuro – usłyszeliśmy w CBA.
Nazwa notowanej na rynku NewConnect Infovide pojawia się w wątku śledztwa dotyczącego byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Witolda D. Jesienią ubiegłego roku prokuratura apelacyjna przedstawiła mu zarzut z art. 231 par. 2 – przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Według oficjalnych informacji przekazywanych przez oskarżycieli Witold D. miał polecić zlecenie wykonania usług doradczych o wartości 1,8 mln zł właśnie firmie Infovide. Wcześniej zdobyła ona umowę ramową na doradzanie, ale – w ocenie prokuratury i CBA – nie było realnej potrzeby dla ich zamówienia.
Reklama
Sama spółka deklaruje, że jej działania były zawsze zgodne z prawem. Opublikowała na swoich stronach internetowych białą księgę, w której przedstawiła wszystkie zamówienia publiczne, które realizowała dla nadzorowanego przez wiceministra Witolda D. Centrum Projektów Informatycznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
– (Infovide-Matrix – red.) Jako rzetelny podmiot działający zgodnie z najlepszą wiedzą merytoryczną i na podstawie i w granicach prawa współpracuje i będzie współpracować z właściwymi organami administracji publicznej w wyjaśnianiu wszelkich sytuacji budzących wątpliwości – oświadcza prezes Borys Stokalski.
O ewentualnym udziale w infoaferze Witolda D. oraz spółki Infovide będzie można mówić dopiero, gdy zapadnie prawomocny wyrok. To jednak odległa perspektywa. Przed kilkoma tygodniami Witold D. usłyszał kolejne zarzuty. Miesiące dzielą prokuratorów od przesłania aktu oskarżenia do sądu. W samej infoaferze zarzuty usłyszało już kilkadziesiąt osób: prezesów firm, menedżerów i urzędników.
W możliwość eliminacji zamieszanych w korupcyjny proceder firm nie wierzy Rafał Kasterski, radca prawny specjalizujący się w zamówieniach publicznych i obsłudze projektów IT.
Aby wykluczyć spółkę z postępowania, najpierw konieczne jest uzyskanie prawomocnego wyroku cywilnego lub karnego. To oznacza, że sankcja na gruncie prawa zamówień publicznych jest odłożona o lata – wyjaśnia Kasterski.
Obecnie na specjalnej liście prowadzonej przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych znajdują się zaledwie dwie firmy. Próżno szukać choćby osławionego chińskiego COVEC, które porzuciło budowę odcinków autostrady A2, nie wspominając nawet o firmach, których przedstawiciele korumpowali urzędników w infoaferze.
Zresztą obejście potencjalnych niedogodności jest banalnie proste. Przedsiębiorca zagrożony wykluczeniem może założyć nową spółkę, może występować w projektach jako podwykonawca. Skazanego członka zarządu można w każdej chwili odwołać i zatrudnić na innym stanowisku – wskazuje radca Kasterski.
Jak pisaliśmy w DGP, polską e-aferą zajmują się również amerykańskie FBI oraz tamtejsza komisja papierów wartościowych i giełd. Bada ona, czy giganci rynku informatycznego – IBM, HP, Cisco, Oracle – korumpowali polskich urzędników i w jakiej skali.
Sprawa już wkrótce może się zakończyć dla tych firm koniecznością zapłaty wielomilionowych sum, które zasilą amerykański budżet. Porównywalnych narzędzi prawnych do dyscyplinowania firm i karania ich za nielegalne praktyki w Polsce nie ma.