"Nie mam prawdziwych przyjaciół. O tym, że ona się z nim gzi, wszyscy wiedzieli. A ja, jej mąż, dowiedziałem się oczywiście ostatni!" - rozpacza w rozmowie z "Faktem" Jarosław Duszak z Dobrego Miasta koło Olsztyna. "Harowałem dla niej i dla dzieci jak wół, a ona wtedy zdradzała mnie jak ta ostatnia... I to z moim własnym szwagrem!"

Reklama

Pan Jarosław siedem lat temu wyszedł z wojska. Wtedy poznał piękną dziewczynę - Martę K. Chłopakowi nie przeszkadzało, że kobieta już była kiedyś mężatką. I kilka miesięcy wcześniej rozwiodła się z mężem.

"Kocham cię nad życie i zawsze będę cię kochał" - mówił jej, przynosząc naręcza pachnących goździków i tulipanów. Wobec takich argumentów, również ona go pokochała - pisze "Fakt".

Zamieszkali razem. "Wiele razem przeszliśmy. Byliśmy ze sobą na dobre i na złe" - żali się mężczyzna. Marta dwa razy poroniła. Zawsze ją wspierał, nocami nie spał, tylko opiekował się, gdy leżała w szpitalach. "Ja pracowałem, a ona siedziała w domu" - wspomina.

Reklama

Wkrótce na świat przyszły dzieci. Ale pieniędzy z jego pensji było coraz mniej. Szukał lepszej posady w okolicach Dobrego Miasta, ale tu bieda aż piszczy. A ich 4-letni Emilek i 2-letnia Ola wyciągali rączki po słodycze leżące na wystawach sklepów. Nie mógł dzieciom ciągle obiecywać, że czekoladkę dostaną następnego dnia.

Dlatego w styczniu postanowił wyjechać do Holandii. Tam mieszka jego siostra Barbara. Załatwiła mu dobrze płatną pracę. "Z banku wziąłem pożyczkę i pojechałem. Było ciężko, ale powiedziałem sobie, że wytrzymam..." - szepcze do reportera "Faktu" Duszak. "Co tydzień słałem żonie po 400 euro. Miała za to spłacać raty i mieć na życie, dla dzieci i dla siebie. Sam jadłem suchy chleb".

Po miesiącu przyjechał któryś ze znajomych. Uśmiechał się jakoś dziwnie. Pan Jarosław przycisnął go do muru i dowiedział się, że żona zamiast czekać, szaleje po dyskotekach. Że wyuzdanie tańczy tylko z jednym mężczyzną... jego szwagrem Sławomirem S. Że owinęła go wokół palca, że prowadza się z nim po całym mieście!

Reklama

Jarosław Duszak nie potrafił w to uwierzyć. Jechał bez przerwy 16 godzin starym samochodem do kraju. Gdy otworzył drzwi mieszkania, zdębiał. Zobaczył, jak trwają w miłosnym uścisku a jego świat się zawalił.

"Okazało się, że ona nie spłacała rat. I że jest z nim" - opowiada "Faktowi" zrozpaczony mąż. "Ale gdyby zechciała wrócić, wybaczyłbym jej. Szwagier nie widzi nic złego w swoim postępowaniu". "Owszem, jestem z Martą" - odpowiada. - "I kupiłem jej nawet pierścionek zaręczynowy!".