Słowa prezydenta Korei Południowej to odpowiedź na wizytę Kim Dzong Una w tajnym zakładzie wzbogacania uranu. Przywódca Korei Północnej miał zapoznać się z produkcją głowic jądrowych i - jak piszą koreańskie media - nakreślił plan rozwoju przemysłu jądrowego pracującego na potrzeby wojska. Kim Dzong Un podkreślił też, że „bezpieczeństwo jego kraju wymaga stałego reagowania na zagrożenia oraz powstrzymywanie USA”.

Reklama

Korea Południowa grozi Korei Północnej. "Reżim zostanie zniszczony"

Podczas obchodów Dnia Sił Zbrojnych w Seulu zorganizowano dużą paradę, w trakcie której zaprezentowano broń i sprzęt wojskowy, w tym najpotężniejszy balistyczny pocisk Hyunmoo-5, określany jako "potwór" z powodu swoich imponujących rozmiarów. W wydarzeniu uczestniczyło również wojsko USA.

– Nasz rząd będzie opierał się na solidnym sojuszu Korei Południowej z USA, aby jeszcze bardziej wzmocnić współpracę Korei Południowej, USA i Japonii w zakresie bezpieczeństwa – powiedział prezydent Korei Południowej, Yoon Suk Yeol.

– Jeśli Korea Północna kiedykolwiek spróbuje użyć broni nuklearnej, spotka się to ze zdecydowaną i przytłaczającą odpowiedzią naszych sił zbrojnych i sojuszu z USA. I to będzie dzień, w którym reżim się skończy – dodał.

"Reżim posunął się za daleko". Rośnie napięcie na Półwyspie Koreańskim

Prezydent Korei Południowej określił działania Kim Dzong Una jako "nikczemne prowokacje". Chodzi przede wszystkim o wystrzeliwanie balonów wypełnionych śmieciami. Yoon Suk Yeol stwierdził też, że reżim "posunął się za daleko, że odrzuca zjednoczenie". - Jedynym sposobem na zapewnienie pokoju jest wzmocnienie naszej siły – uważa prezydent Korei Południowej.