Wszystko zaczęło się od kilku medialnych wypowiedzi aktorki, poświęconych rzekomemu "gejowskiemu lobby" w teatrach. Szczepkowska stwierdziła, że są reżyserzy faworyzujący aktorów o orientacji homoseksualnej. Jej zdaniem także, niemożliwym jest skrytykowanie gejów czy lesbijek, bez bycia posądzonym o homofobię.

Reklama

Te wypowiedzi aktorki, dla stacji TVN były pretekstem do zrealizowania reportażu i dwóch wydań programów publicystycznych. Komentowano w nich opinie Szczepkowskiej i to właśnie te komentarze są przyczyną sądowej batalii, jaką rozpoczęła. Na swojej oficjalnej stronie, gwiazda przytacza obszerne fragmenty pozwu, w których odnosi się do poszczególnych sformułowań, jakimi na antenie stacji komentowano jej wypowiedzi:

"Na aktorkę za te słowa spadają gromy. Że przesadziła; że szuka mitycznego lobby; że wini innych za własne niepowodzenia" - padło w jednym z programów. Ten komentarz sugeruje, a przez to sprowadza powód moich wypowiedzi do osobistych frustracji i złej sytuacji zawodowej, nie równoważąc komentarza informacjami o moich dokonaniach - pisze aktorka. Nie podobało jej się również, że jej słowa porównywano z wypowiedziami Lecha Wałęsy ("homoseksualiści w Sejmie powinni siedzieć w ostatniej ławie albo za murem"), bo to "drastyczna manipulacja".

Joanna Szczepkowska wyjaśniła także, dlaczego składa pozew przeciwko całej stacji TVN, a nie poszczególnym dziennikarzom. Jej zdaniem bowiem, materiały naruszające powagę jej nazwiska, były narzucone przez przełożonych:

Wysoki Sądzie, zdecydowała się na pozew w stosunku do ww. stacji, a nie w stosunku do konkretnych dziennikarzy, bo w moim przekonaniu nie są to przypadkowo zaistniałe w tym samym czasie opinie poszczególnych osób, a realizacji linii przyjętej przez pacodawaców, co przenosi się na działania ww. stacji.

Aktorka będzie walczyć w sądzie o zadośćuczynienie w wysokości 300 tys. złotych, które deklaruje w całości przeznaczyć na działalność Czerwonego Krzyża.