W rozmowie z natemat.pl Maciej Orłoś przyznał, że miał wpływ na podanie informacji w takim kształcie. I wyjaśnił, że więcej szczegółów widzowie mogli poznać w innym programie - Teleexpressie Extra.
Film "Spotlight" przedstawia śledztwo nagrodzonych Pulitzerem dziennikarzy "Boston Globe", którzy dotarli do szokujących informacji na temat konsekwentnie tuszowanej siatki pedofilskiej w Kościele katolickim. Historia zbulwersowała świat w 2002 roku. - Film pokazuje, jak dziennikarze "Boston Globe" zmusili Kościół do przyznania się do tego, co zawstydzające, haniebne i ukrywane - komentował film kardynał Archidiecezji Bostońskiej, Sean P. O'Malley.
W obsadzie znalazła się plejada gwiazd, w tym: Michael Keaton, Mark Ruffalo, Rachel McAdams, Brian d'Arcy James, John Slattery, Liev Schreiber, Stanley Tucci i Billy Crudup. "Spotlight" według własnego scenariusza wyreżyserował Tom McCarthy. Film spotkał się z dużym zainteresowaniem wielu festiwali, w tym – Wenecji, Telluride czy Toronto.
W materiale Teleexpressu pojawiła się informacja, że statuetkę za najlepszy film dostał "Spotlight". Jednak przedstawiono go jako "film o pedofilii w Bostonie".
Często w Teleexpressie sygnalizujemy dany temat, a potem podajemy więcej szczegółów w Teleexpressie Extra. Tak było i tym razem - wyjaśnia Maciej Orłoś. Na pytanie, czy uważa ten sposób podania informacji za błąd, odpowiada, że "nie". - Szczegóły podaliśmy w Teleexpressie Extra - mówi dziennikarz.
Brak tego dość istotnego faktu oburzył widzów i opinię publiczną. - Dwa miesiące temu, podjęłam spontaniczną decyzję, że moja stopa nie przekroczy progu mediów publicznych, dopóki będą one własnością jednego ugrupowania i jednej religii. Od tamtej pory, codziennie utwierdzam się, że tak trzeba - napisała na swoim facebookowym profilu Paulina Młynarska.