Premier Beata Szydło w czwartek poleciała do Chin rozmawiać na temat możliwości współpracy w ramach projektu rewitalizacji Jedwabnego Szlaku. W grę wchodzi nie tylko budowa Centralnego Portu Lotniczego pod Łodzią, ale też hubu kolejowego i centrum logistycznego w Polsce. Rządowej delegacji towarzyszą m.in. przedstawiciele Poczty Polskiej, która chce być Narodowym Operatorem Logistycznym i mocno stawia na zacieśnianie stosunków z azjatyckimi partnerami.
Jak dowiedział się dziennik.pl w tym samym czasie w Chinach swoje interesy załatwiać też będzie delegacja z TVP.
- Jedziemy do Chin by zawrzeć umowę o współpracy z telewizją Chengdu (CDTV). To regionalna stacja, ale dociera do kilkudziesięciu milionów widzów. Główna, państwowa telewizja (CCTV) obejmuje swoim jedną trzecią ludności. Z nią również negocjujemy umowę o współpracy - mówi Maciej Stanecki, wiceprezes TVP.
Na czym owa współpraca ma konkretnie polegać? Z nieoficjalnych doniesień wynika, że chińska telewizjapaństwowa już kilka miesięcy temu zaoferowała TVP swoje newsy. I to za darmo. Ale oferty CCTV nie przyjęto. China Central Television jest niezwykle aktywna poza Azją, nadaje kanały po arabsku, francusku, angielsku i po rosyjsku. W dodatki ma w Chinach wyłączność na nadawanie informacji dotyczących wydarzeń poza granicami kraju. Wiadomo jednak, że wiadomości, które wychodzą ze studiów CCTV podporządkowane są określonym interesom gospodarczym i politycznym Chin. A nad ich treścią czuwa wydział propagandy Komunistycznej Partii Chin, co widać niemal w każdym materiale.
W pierwszej kolejności podpisana ma być jednak umowa nie z centralną, ale z regionalną telewizją Chengdu z prowincji Syczuan. - Jeszcze nie znamy szczegółów ich oferty. Każda ze stron samodzielnie zdecyduje o tym, co będzie pokazywała. Z naszego punktu widzenia najbezpieczniejsze będą wszelkiego rodzaju programy o profilu ekonomicznym, gdzie nie będziemy mieli do czynienia z propagandą. W Chinach jest bardzo wyraźne rozwarstwienie między informacjami o gospodarce a politycznymi. W działce ekonomicznej, co może dla wielu być zaskoczeniem, funkcjonują nawet dziennikarze śledczy. Nie ma kneblowania mediów w tym zakresie - tłumaczy Stanecki.
Wiadomo, że TVP zamierza sprzedać Chińczykom swoje seriale - "Czas honoru", "Dziewczyny wojenne", "Blondynkę" i "Bodo" oraz dokumenty, m.in. cykl historyczny "Tajemnice początków Polski". - Chińczycy mają słabość do Polaków, czego dowodem jest kariera naszej rodaczki, Justyny Szpakowskiej ze Zgierza, jedynej prezenterki w chińskiej telewizji z Europy. Interesują ich przede wszystkim tematy historyczne, pytają o programy na temat II Wojny Światowej, Holokaustu - wylicza Stanecki.
Do tej pory wymiana programowa TVP z Chinami była niewielka. Chińczycy kupowali 3-4 pozycje rocznie albo nic. Shanghai Oriental TV w 2007 pokazywała "Ostatnią puszczę", dokument o Puszczy Białowieskiej i "Sieć", film w reżyserii Krzysztofa Krauze. Wcześniej do Chin sprzedano "Wiedźmina" oraz serię baśni i bajek polskich, w 2006 roku kilka filmów, w tym "Jutro idziemy do kina"; były prezentowane w czasie Festiwalu Telewizyjnego w Szanghaju, największego tego typu wydarzenia w Azji. Na krótkiej liście programów sprzedanych do Chin widnieje jeszcze m.in. “Katyń” i"“Magiczne drzewo", produkcja dla dzieci Andrzeja Maleszki.
TVP zaś w ciągu ostatnich pięciu lat podpisała umowę z jednym tylko chińskim kontrahentem. Od China Movie Channel nadawca kupił w sumie siedem tytułów, głównie fabuły, "Magiczny miecz Buddy" czy "Mistrz chińskiej opery".