Arestowycz to bez wątpienia fenomen. On tak przekazuje raporty ministerstwa obrony, że tych raportów już nikt szczególnie nie słucha. Wszyscy słuchają uwodzącego głosu Arestowycza – skomentował w rozmowie z Radiem Swoboda ukraiński dziennikarz Łeonid Szwec.

Reklama

Niecelne prognozy

Przy czym, choć jego analizy często są błyskotliwe i bardzo trafne, to nie raz i nie dwa mówił rzeczy, które były wzajemnie sprzeczne, albo dzielił się prognozami, które okazywały się niecelne.

Arestowycz regularnie komentuje sytuację na froncie i w polityce. Memem stały się już jego zapowiedzi, że wojna skończy się "za maksimum dwa-trzy tygodnie", co z uporem powtarzał pomimo upływu kolejnych miesięcy. Sprawia wrażenie zblazowanego, w czasie nagrania potrafi zdjąć koszulkę, by przebrać się w ludową wyszywankę (tradycyjną ukraińską koszulę zdobioną haftem), nierzadko zdarza mu się zakląć.

Reklama

Ma przy tym dużo dystansu do siebie i nie ukrywa, że najbardziej na świecie kocha siebie samego.

Bohater memów

Mimo specyficznego stylu Arestowycza jego wypowiedzi i codzienne podsumowania znajdują w sieci setki tysięcy odbiorców. Codziennie wieczorem na YouTubie Arestowycz w rozmowie z rosyjskim opozycjonistą Markiem Fejginem mówi o sytuacji na froncie, m.in. przedstawiając własną interpretację podsumowań sztabu generalnego.

Doradca Zełenskiego stał się bohaterem licznych memów, a cytaty z jego wypowiedzi, np. ten o "maksimum dwóch-trzech tygodniach", weszły na dobre do codziennego języka Ukraińców. W internecie można też znaleźć zdjęcie pigułek na uspokojenie, które zawierają "30 arestowyczów po 30 mg".

"Leci na nas pięć głowic jądrowych. To znaczy, że Rosja ma o pięć głowic mniej. Zachowujemy spokój" – to jeden z najpopularniejszych memów poświęconych Arestowyczowi.

Ma wielu krytyków, którzy zarzucają mu m.in. nierzetelność czy nawet nieetyczność - nieodpowiedni styl mówienia o tak trudnej sytuacji, jaką jest wojna. Inni podkreślają, że trwa wojna wizerunkowa i prezydencki doradca skutecznie w tej wojnie walczy, przyczyniając się do zdecydowanej przewagi Ukrainy.

Człowiek o wielu twarzach

Arestowycz to człowiek o wielu twarzach, grał w teatrze i w kinie, ukończył uczelnię wojskową (jako tłumacz wojskowy), był na froncie w Donbasie, szkolił się na psychologa, pracował jako producent i specjalista od PR. Podobnie jak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który przed rozpoczęciem kariery politycznej był aktorem, jest obyty z kamerą.

Słucham różnych ludzi, ale Arestowycz rzeczywiście zajmuje szczególne miejsce. Nawet jeśli porównać go z panem Konaszenkowem (generałem Igorem Konaszenkowem, rzecznikiem rosyjskiego ministerstwa obrony, który opowiadał m.in. o rzekomym testowaniu broni biologicznej na Ukrainie oraz szkoleniu „ptaków i nietoperzy bojowych” - PAP), to wszystko staje się jasne. Konaszenkow po prostu mówi jak robot i rozumiemy, jak nieprecyzyjną i nieprawdziwą informację przekazuje. Chociaż w Rosji on też ma swoich fanów – mówił na antenie Radia Swoboda rosyjski publicysta i krytyk telewizyjny Aleksandr Melman.

Social ninje czasów wojny

Nowych bohaterów ukraińskiej opinii publicznej od wybuchu wojny pojawiło się więcej – miarą tej popularności są nie tylko setki tysięcy obserwujących ich konta na Facebooku czy w Telegramie, ale też ich częsta obecność na popularnym zwłaszcza wśród młodszych pokoleń TikToku.

To np. Witalij Kim, szef administracji obwodu mikołajowskiego, który, nie tracąc pogody ducha i uśmiechu, codziennie komentuje sytuację w tym atakowanym przez Rosjan regionie na południu Ukrainy. Nie ma nic wspólnego z armią, ale jest nazywany ukraińską "tajną bronią", bo skutecznie podnosi na duchu swoich rodaków.

"Social ninją" czasów wojny, czyli specem od komunikacji w mediach społecznościowych, stał się doradca szefa MSW Anton Heraszczenko, którego kanał (Pravda Gerashchenko) na Telegramie obserwuje ponad 600 tys. ludzi. Heraszczenko publikuje tam newsy, doniesienia z frontu, ale również różnego rodzaju przecieki i – często mocne i emocjonalne – opinie.