Choć spekulacje dotyczące istnienia podwójnych układów czarnych dziur krążyły w nauce od jakiegoś czasu, jak do tej pory badacze nie byli w stanie dostarczyć dowodu potwierdzającego tę tezę. Sztuka ta udała się jednak astronomom z Narodowego Optycznego Obserwatorium z Tuscon w Arizonie. Analizując dane zebrane przez radioteleskop w Apache Point w Nowym Meksyku, naukowcy natrafili na trop dwóch krążących wokół siebie czarnych dziur.
Super masywne siostrzane czarne dziury znajdują się w odległości ok. 5 miliardów lat świetlnych od Ziemi (1 rok świetlny to bilion kilometrów). Jak sądzą badacze, masa większej z czarnych dziur jest 800 mln do miliarda razy większa od masy Słońca. Masa mniejszej jest szacowana na ok. 20 mln mas Słońca. Szacuje się, że jeden kosmiczny obiekt obtańcowuje drugi co 100 lat. Zdaniem autorów odkrycia para orbitujących wokół siebie czarnych dziur mogła powstać w wyniku zderzenia się dwóch oddzielnych galaktyk. "Wiemy, że istnieje dość dobra korelacja między rozmiarem czarnych dziur a masą galaktyk, w których one się znajdują" - wyjaśnia Todd Boronson, współautor odkrycia. "W tym przypadku możemy mieć do czynienia z dziurami, które pozostały po tym, jak większa galaktyka wchłonęła mniejszą". Boronson zauważa, że nie jest wykluczone, iż kiedyś obie czarne dziury połączą się w jedną.
Opisane w najnowszym numerze pisma "Nature" odkrycie Todda Borosona i Toda Lauera z pewnością rozwinie wiedzę o formowaniu się i rozrastaniu galaktyk.