EMILIA WEBER: Kilkaset dni na niewielkiej przestrzeni, praktycznie bez kontaktu ze światem zewnętrznym, za to ciągle z tymi samymi ludźmi. Czy można przewidzieć, jak takie warunki odbiją się na psychice uczestników eksperymentu marsjańskiego?
LESZEK MELLIBRUDA*: Dotychczasowe badania zachowania się astronautów w warunkach izolacji najczęściej dotyczyły tzw. deprywacji sensorycznej. Czyli analizowano, jak człowiek reaguje – psychicznie i fizycznie – na sytuację, gdy jest całkowicie pozbawiony kontaktów zarówno ze światem zewnętrznym, jak i z innymi ludźmi.
Może wtedy zwariować?
W pewnym sensie. Eksperymenty nad deprywacją sensoryczną wykazały, że nawet najbardziej odporni ludzie – i to młodzi – nie wytrzymują w zupełnej izolacji dłużej niż dwa tygodnie. Nie są w stanie znieść braku kontaktu z innymi ludźmi. Po kilkunastu dniach zaczynają mieć różne objawy zaburzeń psychicznych. Na przykład halucynacje – zarówno wzrokowe, jak i słuchowe.
Na szczęście w przypadku eksperymentu marsjańskiego ochotnicy będą mieli kilku towarzyszy...
Tak, ale to zrodzi inne problemy. To doświadczenie pozwoli ocenić odporność ludzi na życie w małej grupie. Ta szóstka przez dłuższy czas będzie skazana na siebie. Przez wiele godzin będą tylko ze sobą, bez możliwości odizolowania się.
Zaczną się ze sobą kłócić?
Nie tylko. Na podstawie badań na zwierzętach wiemy, że gdy na małej przestrzeni znajduje się wielu przedstawicieli tego samego gatunku, zachodzi zjawisko nazywane bagnem egzystencjalnym. Jak można się spodziewać, zwierzęta czują się tak, jakby było im duszno. I wcale nie rzucają się sobie do gardeł, tylko chorują i padają. I to mimo braku jakichkolwiek medycznych uzasadnień ich choroby – jedyną przyczyną podwyższonej śmiertelności jest to, że jest ich po prostu za dużo w jednym miejscu.
Czy ochotnikom zgromadzonym w ośrodku pod Moskwą grozi coś podobnego?
To bardzo zależy od przygotowania tych ludzi. Na pewno jest to grupa starannie wyselekcjonowana, osoby, które są odporne na stres, jakim jest współistnienie z innymi na bardzo małej przestrzeni. Część zjawisk na pewno jesteśmy w stanie przewidzieć. Możemy spodziewać się zarówno konfliktu, jak i zbliżenia się między uczestnikami, zmniejszenia ich naturalnego dystansu. Utworzą się rozmaite koalicje – grupy reprezentujące te same interesy.
Grupa składać się będzie z sześciu mężczyzn. Jakie znaczenie będzie mieć tu brak kobiet?
Dziwi mnie takie rozwiązanie. Kobiety pełnią bardzo ważną funkcję w grupie. Zdarzają się nawet sytuacje, że kiedy ich brakuje, niektórzy mężczyźni przejmują ich funkcje.
A czy jest coś, co pomoże uczestnikom eksperymentu marsjańskiego uporać się ze stresem?
Przede wszystkim powinni pamiętać cały czas, że doświadczenie, w którym biorą udział, ma czemuś służyć. Że to są przygotowania do wyprawy międzyplanetarnej. A to oznacza, że wybrana szóstka nie tylko będzie siedzieć w tych kapsułach i pić kawę. Będą mieli do przeprowadzenia różne eksperymenty, będą wykonywać różne zadania.
To lepiej?
Tak. Wskazują na to wyniki badań nad bliskością w parach, w związkach formalnych i nieformalnych. Otóż okazuje się, że jeżeli np. małżeństwo buduje swoje więzi na bazie zadań, które sobie stawia, jest bardziej odporne na wstrząsy. I to różne – od najbardziej tragicznych, kiedy ktoś niespodziewanie umiera, do trywialnych, takich jak kłopoty z pracą czy z dziećmi. W warunkach częściowej izolacji najważniejsze jest, żeby było jakieś zadanie czy powód, by ludzie byli razem. Bo jeśli coś rzeczywiście może zabijać, to jest to nuda.
*Dr Leszek Mellibruda jest psychologiem biznesu, wykładał m.in. w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie