"Nie ukrywam, że przydałoby się trochę to towarzystwo ustawić. Jedna z naszych młodych poczuła się przywódczynią i zaczęła się trochę panoszyć" - mówi Adam Trachim, który na co dzień opiekuje się warszawskimi słoniami. Obecnie mieszkający w zoo Leon ma 8 lat, a dwie samice - Fryderyka i Buba - po 11. Przeciętnie słonie żyją po 60 lat, więc te są bardzo młode i - jak mówią opiekunowie - trochę postrzelone. Erna natomiast to dorosła, doświadczona słonica, więc jest szansa, że pod jej okiem cała trójka zmieni swoje zwyczaje.

Reklama

Erna wyruszyła z Holandii wczoraj w południe i przyjedzie do Warszawy późnym wieczorem w specjalnym, klimatyzowanym boksie. Aby oszczędzić zwierzęciu stresów związanych z podróżą, transport został zaplanowany w takich godzinach, aby uniknąć miejskich korków.

Słonica opuściła Safari Park w holenderskim Beeksebergen, ponieważ doszło tam do nieszczęśliwego wypadku. Jeden z opiekunów wszedł do jej zagrody poślizgnął się i upadł. Ważące 2,5 tony zwierzę, które stało do niego tyłem przestraszyło się i przez przypadek go przygniotło. Mężczyzna doznał rozległych obrażeń i zmarł w szpitalu. Dyrekcja zadecydowała, że po takiej tragedii najlepiej będzie, jeśli słoń zmieni miejsce pobytu. Warszawscy opiekunowie są jednak spokojni. "U nas nie wchodzi się do zagrody, kiedy w środku są zwierzęta, a wszystkie zabiegi zootechniczne przeprowadza się na śpiącym słoniu, więc wypadek nikomu nie grozi. Cieszymy z nowego słonia" - dodaje przyszły opiekun Erny.