Masowe wymieranie australijskich koralowców od dłuższego już czasu niepokoi naukowców. Wiadomo, że główną przyczyną tego zjawiska jest choroba zwana białą zarazą (ang. white syndrome). Największych zniszczeń dokonuje ona na obszarach, gdzie rafy są najzdrowsze i najbardziej rozbudowane. W gęstych skupiskach łatwiej bowiem o przeniesienie zakażenia z jednych polipów na sąsiednie. Na dodatek pojedyncze koralowce rywalizują między sobą o przestrzeń i światło, niszcząc tkanki sąsiadów i powodując ich większą podatność na choroby.

Według dotychczasowych ustaleń naukowców biała zaraza to nie jedna, lecz cała grupa słabo poznanych chorób, atakujących 17 głównych gatunków koralowców, które tworzą Wielką Rafę Koralową. Chore skupiska korali łatwo rozpoznać po charakterystycznych białych wstęgach ciągnących się wzdłuż raf, utworzonych przez zarażone tkanki bądź martwe już szkielety.

By zbadać zasięg oraz tempo rozprzestrzeniania się białej zarazy, w latach 1998-2004 zespół prof. Johna Bruno z University of North Carolina w Chapel Hill prowadził szczegółowe obserwacje koralowców na głębokości 6-9 m w rejonie 48 australijskich raf. Rozciągały się one na długości 1500 km wzdłuż północno-wschodniego wybrzeża kontynentu. Uczeni mierzyli też tygodniowe anomalie w temperaturze wód powierzchniowych wynoszące 1 lub więcej st. Celsjusza niż średnia, ponieważ takie odchylenia mogą powodować zauważalne zmiany w kondycji koralowców. Płetwonurkowie liczyli liczbę zainfekowanych kolonii w obrębie każdej rafy i mierzyli obszar dna morskiego pokryty żywymi koralowcami.

Choć biała zaraza była obecna na obserwowanych rafach już od początku badań, jej prawdziwa epidemia wybuchła latem 2002 r., kiedy temperatury wody były wyjątkowo wysokie. Zanotowano wtedy 20-krotny wzrost przypadków choroby. Najbardziej ucierpiały kolonie znajdujące się w górnych partiach raf, czyli te najokazalsze. Biała choroba zaatakowała aż 88 proc. z nich. "Każdego roku coraz więcej chorób atakuje polipy, a to z kolei prowadzi do zmniejszania się populacji innych stworzeń morskich żyjących na rafach koralowych. Rodzi się pytanie, czy koralowce są w stanie zaadaptować się do nowych warunków i cieplejszych wód oceanicznych" - mówi prof. Bruno.

Wyniki najnowszych, sześcioletnich badań przeprowadzonych przez zespół prof. Bruno po raz pierwszy wykazały bardzo silne wzajemne powiązanie wysokich temperatur oraz stopnia nasilenia infekcji - donosi o tym najnowszy "PLoS Biology". "Globalne ocieplenie jest bez wątpienia głównym sprawcą epidemii białej zarazy. Wyższe temperatury sprzyjają rozmnażaniu się patogenów. Wybuchy epidemii cholery miały związek z temperaturą, podobnie jak chorób dziesiątkujących morskie rafy" - podkreśla prof. John Bruno.

Skutki takich epidemii niszczących całe morskie ekosystemy (a takim jest niewątpliwie rafa) mogą być katastrofalne dla całego środowiska morskiego. Tak było w przypadku choroby ostryg w Chesapeake Bay w latach 70., która zabiła ponad połowę populacji zwierząt, niszcząc cały ekosystem i uderzając w lokalny przemysł ostrygowy. W latach 80. choroba koralowców na Karaibach spowodowała zniszczenia raf niespotykane od 3 tys. lat. Jeśli temperatury wód oceanicznych będą nadal rosły, epidemie białej zarazy staną się coraz bardziej powszechne. A wtedy rafy koralowe, najpiękniejsze podwodne ogrody świata, zamienią się w szare wapienne cmentarzyska.









Reklama