PSAV Kiła, syfilis, francuska choroba - tak w rozmaitych tekstach nazywano schorzenie, które przez wieki było przyczyną wielu wstydliwych dolegliwości, takich jak choćby bolesne owrzodzenia w okolicach narządów płciowych.

Pomysł, że krętek blady przepłynął Atlantyk na statkach Kolumba jest niemal tak stary, jak udokumentowana obecność kiły w Europie. Już w pierwszej połowie XVI wieku zaczęto bowiem łączyć nową groźną chorobę z podróżami katalońskiego odkrywcy. Dowodem tego była zbieżność dat: odkrycia Nowego Świata (1492) i pierwszego ataku kiły (1495), kiedy to wśród oblegających Neapol żołnierzy francuskiego króla Karola VII wybuchła wielka epidemia syfilisu. Inwazja Francuzów zakończyła się szybko i krętek blady wraz z żołnierzami powędrował na północ. W XVI wieku kiła błyskawicznie rozprzestrzeniła się na Starym Kontynencie. Od tej pory aż do połowy XX wieku była jedną z najgorszych plag spadających na rozpustnych (lub pechowych) Europejczyków.

Reklama

Wątpliwe pochodzenie
Jednak w XX wieku wielu naukowców doszło do przekonania, że zbieżność daty odkrycia Nowego Świata oraz pierwszej wielkiej epidemii kiły jest przypadkowa. Badacze zaczęli donosić o coraz to nowych odkryciach, które miały niezbicie dowodzić, że syfilis szalał w Europie na długo przed podróżami Kolumba.

Sugerowano, że wspominał o nim już Hipokrates, albo że niektóre z XIII-wiecznych opisów trądu w rzeczywistości dotyczyły kiły. Niektórzy antropolodzy przekonywali, iż szczątki zmarłych pochodzące z Europy wczesnego średniowiecza wykazują zmiany, których przyczyną mogła być jedynie francuska choroba.

Reklama

Nawet Polacy mieli swój wkład w oczyszczenie zszarganego imienia odkrywcy Nowego Świata - w książce Franciszka Waltera "Wit Stwosz - rzeźbiarz chorób skórnych" (!) z 1933 roku można przeczytać, że jedna z postaci na słynnym ołtarzu w Kościele Mariackim (ukończonym w 1489 roku) ma charakterystyczny dla kiły siodełkowaty nos.

Niestety, najnowsze badania zespołu naukowców pod kierownictwem Kristin Harper z Emory University w Atlancie w Stanach Zjednoczonych wskazują, że odkrywca Ameryki najprawdopodobniej przyczynił się do przetransportowania na Stary Kontynent mikroba kiły.

Dowodzą tego badania filogenetyczne. Filogenetyka to jedna z najnowszych dziedzin genetyki – wykorzystuje ona badania DNA do określenia pokrewieństwa między różnymi, czasem pozornie niemającymi ze sobą nic wspólnego organizmami.

Reklama

Badania krewniaków
By ostatecznie określić pochodzenie zarazków kiły, pod lupy naukowców trafił krętek blady oraz cała grupa jego najbliższych krewnych. Do rodziny krętków oprócz bakterii Treponema pallidum pallidum wywołującej klasyczną postać syfilisu należy bowiem jeszcze kilka chorobotwórczych mikroorganizmów.

Są to podgatunki krętka wywołujące mało znane schorzenia - frambezję (jagodnicę), pintę, tzw. endemiczną kiłę i bajel. Wszystkie te choroby łączą dwie rzeczy - po pierwsze w przeciwieństwie do syfilisu można się nimi zarazić także przez dotyk. Po drugie obecnie są stosunkowo rzadkie, albo od wielu lat w ogóle już się ich nie notuje (dotyczy to np. pinty, której ostatni przypadek pochodzi z 1979 roku).

Najtrudniejszym zadaniem uczonych było więc skompletowanie jak największej ilości próbek krętków. Po kilku latach udało się zgromadzić aż 26 - pochodziły z różnych krajów oraz z różnych okresów. Badacze najwięcej obiecywali sobie po zarazkach frambezji, które pobrano od rdzennej ludności Gujany (północna część Ameryki Południowej). Były to jedyne mikroby spokrewnione z bakterią wywołującą kiłę, które udało się odnaleźć i upolować "w naturze". Reszta materiału do badań było to DNA różnych krętków zachowane w laboratoriach, a pochodzące z Konga, Nigerii, Bośni, Samoa czy Indii.

Po zebraniu próbek sprawa była już prosta. Zbadano materiał genetyczny mikroba syfilisu i wszystkich jego krewniaków. Analiza DNA przyniosła dwie informacje. Okazało się, że zarazek wywołujący klasyczną kiłę jest bardzo młody, podczas gdy inni członkowie rodziny krętków mogą liczyć nawet parę tysięcy lat. Wyszło też na jaw, że pod względem genetycznym najbliżej mu do bakterii wywołującej frambezję - tej, którą właśnie odnaleziono w Gujanie.

Brak dowodów obecności
W swej pracy zamieszczonej w "Public Library of Science" uczeni podkreślają też jeszcze jedną kwestę. Od momentu, kiedy dostępne są badania DNA, nie udało się odnaleźć żadnych śladów krętka kiły w szczątkach pochodzących z Europy sprzed epoki Kolumba.

"To wszystko potwierdza hipotezę, że mikrob syfilisu przybył do Europy z Nowego Świata" - mówi Harper. Być może praprzodek dzisiejszego krętka, przybywszy do Europy, zmutował tak, by przetrwać w klimacie chłodnym i wśród ludzi bardziej dbających o higienę (stąd najmłodszy z krętków przenosi się wyłącznie drogą płciową, a nie, jak jego starsi kuzyni, przez dotyk).

Oczywiście badania zespołu Harper dostarczają jedynie pośredniego dowodu na amerykańskie pochodzenie kiły. Jednak jak wskazują uczeni, na nic więcej nie możemy liczyć. Rodzina krętków została bowiem tak skutecznie przetrzebiona, że jest mało prawdopodobne, byśmy w przyszłości odkryli nieznane jeszcze próbki tych mikrobów. Jest zatem raczej pewne, że kiła przypłynęła do Europy razem z marynarzami Krzysztofa Kolumba.

p

Syfilis
Kiła (syfilis, choroba francuska) to groźna choroba weneryczna. Najczęściej jest przenoszona drogą płciową, ale znane są również przypadki, kiedy chorująca na kiłę matka zaraża w czasie ciąży swoje nienarodzone dziecko. Nieleczona kiła niszczy serce, mózg, oczy oraz kości, może też doprowadzić do śmierci.

Kiła nazwana w swoim czasie chorobą dworską była ogromnie rozpowszechniona wśród europejskich arystokratów. Do tego stopnia że mogła nawet wpłynąć na modę dworską w XVII - XVIII wieku: np. stosowanie peruk mogło być sposobem na zamaskowanie związanej z syfilisem utraty włosów. Także w Polsce zbierała obfite żniwo wśród arystokracji i artystów. Wśród historyków pojawiają się spekulacje na temat choroby Zygmunta Augusta czy Jana III Sobieskego.

Od czasu odkrycia kiły pod koniec XV wieku próbowano znaleźć na nią skuteczne lekarstwo. W 1525 roku Francisco Delicado, hiszpański ksiądz, pisał, że pomaga na nią gwajakowiec, roślina spotykana w Ameryce Środkowej. Innym rzekomym remedium miała być rtęć, którą chorym kazano łykać bądź wcierano im w skórę. Na początku XX wieku pojawił się jeszcze inny pomysł – w 1908 roku Sahachiro Hata, japoński bakteriolog, wynalazł lek na kiłę o nazwie Salwarsan, który zawierał arszenik.

Prawdziwe lekarstwo na kiłę pojawiło się dopiero w czasie II wojny światowej – była i jest nim penicylina.